Ważne ugrupowanie partyzantów irackich oświadczyło, że może walczyć jeszcze nawet 12 lat, ale jest gotowe rokować ze Stanami Zjednoczonymi - według wywiadu umieszczonego w poniedziałek wieczorem na stronie internetowej radykalnych islamistów.
Wywiadu, który ukazał się w formie zapisu dźwiękowego, udzielił rzecznik Islamskiej Armii w Iraku, Ibrahim Szammari. Autentyczności nagrania nie udało się potwierdzić, ale wiadomo, że osoby prowadzące stronę internetową, gdzie się ukazało, utrzymują kontakty z ugrupowaniami dżihadystów (bojowników świętej wojny).
"Islamska Armia w Iraku potrafi wytrwać 12 lat i więcej w walce z wrogami Boga, dopóki nie zostaną pokonani" - oświadczył w nagraniu Szammari.
Jednak "naszym obowiązkiem religijnym jest rozejm i rozmowy pokojowe - dodał. - Jesteśmy gotowi do rokowań [z USA] w każdej postaci, publicznych lub poufnych, a nawet przez pośredników".
Eksperci uważają, że Islamska Armia w Iraku skupia byłych aktywistów partii Baas, politycznej podpory Saddama Husajna, funkcjonariuszy jego służb specjalnych i oficerów wojsk saddamowskich.
Latem tego roku Armia odrzuciła apele premiera Nuriego al- Malikiego o zaniechanie walk i włączenie się do życia politycznego. Oświadczyła, że zrobi to dopiero, gdy w rządowym planie pojednania znajdzie się terminarz wycofania wojsk amerykańskich.
Początkowo Islamska Armia w Iraku współdziałała z Al-Kaidą, ale potem, jak się sądzi, zdystansowała się od niej, zrażona jej atakami terrorystycznymi na ludność cywilną.
W nowym nagraniu dźwiękowym Ibrahim Szammari zaprzeczył, aby w szeregach Armii walczyli aktywiści Baas, a nawet oficjele rządu Saddama. Powiedział też, że nie jest ona w żaden sposób powiązana z Radą Zgromadzenia Mudżahedinów, "organizacją-czapką" skupiającą różne irackie ugrupowania rebelianckie, w tym Al-Kaidę w Iraku.
Mimo to według Szammariego Armia "poczuwa się do obowiązku" pomszczenia śmierci przywódcy irackiej Al-Kaidy, Abu Musaba az- Zarkawiego, który zginął w czerwcu w amerykańskim nalocie na jego kryjówkę.
Islamska Armia w Iraku (Al-Dżajsz al-Islami fil-Irak), podzielona na kilkanaście "brygad", atakuje konwoje wojskowe i porywa zakładników, część z nich zabija. Skupia sunnickich nacjonalistów sprzeciwiających się obecności wojsk USA i dominacji szyitów w nowych władzach kraju.
Premier Maliki, informując w końcu czerwca o kontaktach z rebeliantami, nie odrzucił żądania kalendarza ewakuacji wojsk USA i koalicji, ale powiedział, że jest ono nierealistyczne, bo rząd nie może być pewien, jak szybko armia i policja iracka będą dość silne, by zapewnić bezpieczeństwo w kraju bez pomocy sił wielonarodowych. (PAP)
xp/ kan/
7666 arch.