Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Irakijczycy zadowoleni z planu pojednania, rebelianci chcą wycofania wojsk USA

0
Podziel się:

(kilka grup rebelianckich podobno chce rozejmu, głosy prasy
irackiej, sunnici zadowoleni z zapowiedzi złagodzenia czystki)

(kilka grup rebelianckich podobno chce rozejmu, głosy prasy irackiej, sunnici zadowoleni z zapowiedzi złagodzenia czystki)

26.6.Bagdad (PAP/AP,Reuters,AFP,pr.) - Irakijczycy przyjęli na ogół z zadowoleniem plan pojednania narodowego ogłoszony w niedzielę przez premiera Nuriego al-Malikiego, ale rebelianci ogłosili, że skorzystają z oferty rządowej dopiero, gdy z kraju wycofają się wojska USA. Kilka grup partyzanckich jest jednak podobno w kontakcie z władzami.

24-punktowy plan, obiecujący amnestię i udział w życiu politycznym dla tych przeciwników rządu, którzy "nie uczestniczyli w działaniach przestępczych lub terrorystycznych", zyskał poparcie umiarkowanych przywódców niezadowolonej arabskiej mniejszości sunnickiej, stanowiącej bazę społeczną rebelii.

Ucieszyła ich także zawarta w planie Malikiego zapowiedź złagodzenia ustaw, które pozbawiły wysokich stanowisk publicznych działaczy zdelegalizowanej partii Baas, politycznej podstawy reżimu Saddama Husajna. Jednak inni sunnici uznali amnestię za zbyt skromną i ogólnikową.

"Jak można nazywać to amnestią? - powiedział Sadun az-Zubajdi, były deputowany sunnicki. - Zapowiada zwolnienie osób, które są w oczywisty sposób niewinne albo nie zostały o nic oskarżone. To jakaś pokrętna logika".

Prasa iracka przyjęła plan rządowy przychylnie, ale dwa wpływowe dzienniki, "Az-Zaman" i "Al-Mada", skrytykowały go za "ogólnikowość" i "brak śmiałości". "Lepiej późno niż wcale - napisał "Az-Zaman". - Plan idzie w dobrym kierunku, choć pojawił się z trzyletnim opóźnieniem. Gdyby zgłoszono go w porę, Irakijczycy mogliby uniknąć krwawej łaźni".

Plan pojednania, który ma wygasić rebelię drogą dialogu i darowania winy, powstawał od końca kwietnia, a w pracach nad nim uczestniczyły wszystkie ugrupowania etniczne i wyznaniowe reprezentowane w parlamencie. Główne punkty planu kilkakrotnie zmieniano i ostatecznie wypadł z niego punkt przewidujący amnestię dla tych rebeliantów, którzy walczyli zbrojnie z Amerykanami.

Ułaskawieniu partyzantów "mających na rękach krew amerykańską" sprzeciwili się gwałtowanie członkowie Kongresu USA.

Ambasador USA w Bagdadzie Zalmay Khalilzad wymienił na konferencji prasowej dwie kategorie osób, z którymi nie może być porozumienia: "ci, którzy chcą powrotu starego reżimu, i ci, którzy popierają terrorystów Al-Kaidy".

Jednak inni, jeśli złożą broń i uznają rząd iracki - dodał ambasador - będą mogli uczestniczyć w życiu politycznym.

Plan Malikiego zawiera długą listę celów, takich jak rozwiązanie problemu milicji partyjnych i religijnych, położenie kresu naruszaniu praw człowieka w więzieniach i walka z bezrobociem. Jednak nie podaje dokładnie, jak rząd zamierza te cele osiągnąć.

"Jak odróżnią terrorystów od partyzantów, jak ustalą, z kim rozmawiać, a kogo unikać, i jak dojdą, kto dopuścił się przestępstw, a także jakie przestępstwa wykluczają kogoś z amnestii, a jakie nie? - zapytał w rozmowie z "Washington Post" niezależny deputowany kurdyjski Mahmud Osman. - Wszystko to trzeba wyjaśnić".

Osman powiedział też, że 11 ugrupowań rebelianckich oznajmiło we wspólnym komunikacie, iż nie podejmą propozycji amnestii, dopóki wojska amerykańskie nie opuszczą Iraku.

Hasan as-Suneid, członek kierownictwa współrządzącej szyickiej partii Dawa, oświadczył w poniedziałek, że siedem sunnickich ugrupowań rebelianckich skontaktowało się z rządem i wyraziło gotowość zawarcia rozejmu. Jednak przedstawiciel jednej z grup wymienionych przez Suneida, Armii Mahometa, powiedział dzień wcześniej agencji Reutera, że plan ignoruje główne żądania partyzantów, w tym wycofania wojsk USA.

Plan Malikiego nie zawiera żadnego kalendarza ewakuacji wojsk wielonarodowych, choć podkreśla potrzebę szybkiej rozbudowy wojska i policji irackiej w celu przejęcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju od sił koalicyjnych, co w konsekwencji pozwoliłoby tym ostatnim wycofać się z Iraku.

Jak podał niedzielny "New York Times", dowódca sił wielonarodowych w Iraku generał George Casey opracował plan zmniejszenia amerykańskiej obecności wojskowej o dwie brygady bojowe późnym latem lub wczesną jesienią. Obecnie Amerykanie mają w Iraku 14 brygad bojowych.

Casey planuje podobno, że pod koniec 2007 roku pozostałoby w Iraku tylko 5-6 amerykańskich brygad bojowych. Jednak Waszyngton jest przeciwny ogłaszaniu jakiegokolwiek oficjalnego kalendarza ewakuacji, argumentując, że byłoby to korzystne dla wrogów Ameryki w Iraku.

Mimo wątpliwości i zastrzeżeń, plan pojednania zyskał akceptację szerokiego kręgu polityków irackich. Adnan ad-Dulajmi, przywódca umiarkowanego Irackiego Frontu Zgody, skupiającego trzy główne sunnickie partie polityczne reprezentowane w parlamencie, oświadczył, że jest to "pierwszy krok ku bezpieczeństwu i stabilizacji".

Wiceprezydent Iraku Tarik al-Haszimi, arabski sunnita, zaapelował do rebeliantów o zmianę podejścia, choć ocenił, że plan Malikiego nie wystarczy, by przyciągnąć ich do stołu rokowań. (PAP)

xp/ ap/

0266 2446 2714 3115 3585 3954 int.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)