Chiński obrońca praw człowieka, który od blisko 3 miesięcy koczował na międzynarodowym lotnisku w Tokio, ogłosił w poniedziałek, że kończy swój protest, gdyż dostał od władz chińskich zgodę na powrót do kraju.
55-letni Feng Zhenghu, który pochodzi z Szanghaju, kilkakrotnie był odsyłany z powrotem do Japonii po przylocie do Chin. Na znak protestu 4 listopada postanowił pozostać w strefie tranzytowej lotniska w Tokio.
"Postanowiłem wrócić do Chin przed Nowym Rokiem (księżycowym 14 lutego) - powiedział przez telefon Feng. - Wygląda na to, że władze chińskie postanowiły mi pozwolić wrócić".
"Przedstawiciele ambasady Chin przyjechali do mnie na lotnisko i omówiliśmy mój status" - dodał. Zaznaczył jednak, że za wcześnie na radość. "Najpierw muszę cało i zdrowo dotrzeć do Chin" - oznajmił.
W 2001 roku Feng został skazany na trzy lata więzienia za "nielegalną działalność biznesową". Według raportu Amnesty International z 2009 roku, od zwolnienia Feng pisał krytyczne artykuły ukazujące błędy lokalnych władz, niesprawiedliwości systemu sądowniczego i eksmisje.
Czterokrotnie linie lotnicze nie pozwoliły mu wejść na pokład samolotu do Chin, a cztery razy Feng doleciał do Szanghaju, lecz chińskie władze na lotnisku odmawiały mu prawa wjazdu i zawracały do Tokio - powiedziała jego siostra Natsuki Suzuki, która mieszka w Japonii. (PAP)
mw/ ro/
5583242