Europoseł PiS Jacek Kurski ma na billboardach przeprosić b. prezesa PZU Cezarego Stypułkowskiego za sugerowanie jego udziału w tzw. aferze billboardowej z 2005 r. - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. To precedensowa forma przeprosin za naruszenie dóbr osobistych.
Sąd nieprawomocnie uwzględnił główną część pozwu Stypułkowskiego wobec europosła. Zgodnie z wyrokiem ma on na miesiąc wynająć pięć bilbordów (po dwa w Gdańsku i w Warszawie oraz jeden w Olsztynie), na których odpowiednio dużymi literami przeprosi powoda.
_ - To precedensowe rozstrzygnięcie ma na celu rzeczywiste naprawienie skutków naruszenia dóbr osobistych mego klienta przez dotarcie do jak najszerszego kręgu odbiorców zniesławiającej wypowiedzi _ - powiedziała mec. Barbara Kardynia-Bednarska, adwokat Stypułkowskiego.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/161/t21153.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/kurski;odzyskal;samochod;zaplacil;90;tys;zl,93,0,653149.html) Kurski odzyskał samochód, zapłacił 90 tys. zł
Ponadto Kurski ma przeprosić w TVN Stypułkowskiego za zarzucenie mu, że spowodował wypadek drogowy z trzema ofiarami śmiertelnymi oraz wpłacić 10 tys. zł na cel społeczny (w pozwie żądano 30 tys.). Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wypadku, uznając że Stypułkowski nie był jego sprawcą.
Kurski, którego nie było na ogłoszeniu wyroku, może się odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. W procesie wnosił o oddalenie pozwu, powołując się na _ obronę społecznie uzasadnionego interesu _.
Kilka minut później ten sam sąd nakazał przeprosiny publicyście _ Rzeczpospolitej _ Rafałowi Ziemkiewiczowi za przypisanie sprawstwa tego wypadku Stypułkowskiemu w książce pt. _ Michnikowszczyzna. Zapis choroby _. Przeprosiny miałyby się ukazać w _ Rz _ i w _ Gazecie Wyborczej _.
W kwietniu 2006 r. w telewizji TVN Kurski oświadczył, że w 2005 r. PZU wycofało się z kampanii _ Stop wariatom drogowym _ i sprzedało przeznaczone dla tej kampanii billboardy za 3 proc. wartości firmie związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od którego miała je odkupić PO na kampanię prezydencką Donalda Tuska.
Te słowa wywołały poruszenie w świecie polityki i opinii publicznej. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo. W końcu stwierdzono, że nie ma śladów, by doszło do afery billboardowej i umorzono je.
Także sam Tusk pozwał Jacka Kurskiego i uzyskał sądowy nakaz przeprosin. Zdaniem sądu Kurski nie sprawdził dostatecznie zarzutów, które postawił. Podczas przesłuchań w tym procesie okazało się, że świadkowie, na których powoływał się Kurski, nie potrafili przedstawić dowodów, mówili jedynie, że _ o sprawie słyszeli _.
Czytaj w Money.pl src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1312754400&de=1313186340&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=WIG20&w=460&h=300&cm=0"/>