Cztery radiowozy policyjne uczestniczyły w pościgu za kierowcą tira, który wycofał się z kolejki na polsko- białoruskim przejściu granicznym w Koroszczynie (Lubelskie) i uciekał w kierunku Warszawy. Jak się okazało, kierowca był pijany. Tir-chłodnia, którym jechał, był załadowany sałatą.
Jak poinformowała w piątek policja, około godz. 22 w czwartek czekający na odprawę na przejściu granicznym kierowca tira nagle wycofał się i przełamując zamknięte szlabany przed przejściem odjechał w kierunku Warszawy. "Policjanci ruszyli za nim w pościg" - powiedziała Anna Smarzak z zespołu prasowego komendy wojewódzkiej policji w Lublinie.
Tir nie zatrzymał się na wezwanie policjantów w Zalesiu i nadal przyspieszał. W Międzyrzecu Podlaskim (około 50 km od Koroszczyna) policjanci zorganizowali blokadę i rozłożyli na szosie kolczatki. Tir, mimo wbitych w koła 27 kolczatek, nadal uciekał.
Ciężarówkę ścigały cztery radiowozy policji z Białej Podlaskiej (Lubelskie). Za nimi jechały - straż pożarna i pogotowie ratunkowe. "Kilka minut przed północą w miejscowości Tchórzew- Plewki w woj. mazowieckim koła tira poruszające się na samych felgach nie wytrzymały obciążenia i samochód wylądował w przydrożnym rowie" -powiedziała Smarzak.
Jak się okazało, kierowca, 27-letni Michał S., mieszkaniec Zamościa, był pijany - miał ponad 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Tir, którym uciekał, załadowany był sałatą. Mężczyzna został zatrzymany. Jak wytrzeźwieje, będzie przesłuchany przez prokuratora. (PAP)
ren/ malk/ jra/