Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Miejsce tragedii w kopalni "Borynia" będzie otamowane

0
Podziel się:

Rejon kopalni "Borynia", gdzie w minioną środę
wybuch metanu zabił pięciu i ranił kilkunastu innych górników,
będzie odizolowane od innych wyrobisk tamami przeciwwybuchowymi -
zdecydowali w poniedziałek eksperci.

Rejon kopalni "Borynia", gdzie w minioną środę wybuch metanu zabił pięciu i ranił kilkunastu innych górników, będzie odizolowane od innych wyrobisk tamami przeciwwybuchowymi - zdecydowali w poniedziałek eksperci.

Oznacza to, że wizja lokalna pod ziemią może opóźnić się nawet o trzy miesiące. Wcześniej zakładano, że komisja wyjaśniająca przyczyny katastrofy i prokuratorzy będą mogli zobaczyć wyrobisko i pobrać próbki do badań nawet we wtorek.

"O otamowaniu wyrobiska zdecydowały wyniki analiz atmosfery w rurociągu odmetanowania. Pojawiły się tam podwyższone stężenia tlenku węgla, a to może oznaczać, że doszło do samozagrzania węgla. W tej sytuacji wejście w tamten rejon mogłoby być niebezpieczne" - powiedziała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego (WUG), Edyta Tomaszewska.

Wcześniej stężenia gazów nie były niepokojące. Zakładano, że w poniedziałek wyrobisko spenetrują ratownicy, a potem eksperci. Na razie nie będzie to jednak możliwe.

To, że w tzw. zrobach, czyli miejscach po eksploatacji węgla, pojawił się niewykryty pożar, który zapalił metan, podawano wcześniej jako jedną z hipotetycznych przyczyn wypadku. Podwyższone stężenia tlenku węgla mogą potwierdzać tę hipotezę, choć eksperci nie mają żadnej pewności.

Tzw. pożary endogeniczne to naturalne i dość częste zagrożenie w górnictwie. Zwykle przejawiają się nie ogniem, a wzrostem temperatury, wydzielaniem się gazów i możliwym zadymieniem wyrobiska. Są następstwem tzw. samozagrzewania się węgla wystawionego na działanie tlenu.

Taki pożar jest praktycznie niemożliwy do przewidzenia. Powstaje w wyniku zalegania resztek węgla w wyrobisku, ciśnienia górotworu i przepływającego przez wyrobiska powietrza. Najpopularniejszą metodą zwalczania takich pożarów jest odcięcie dopływu powietrza do rejonu pożaru poprzez otamowanie. Często tłoczone są tam również tzw. gazy inertne, m.in. azot.

Na razie nie ma decyzji o ewentualnym tłoczeniu gazów do zagrożonego rejonu w "Boryni". Powstaną natomiast dwie tamy przeciwybuchowwe, na wlocie i wylocie wyrobiska, w odległości ok. 500-600 metrów od ściany wydobywczej. Budowa rozpocznie się prawdopodobnie w środę, kiedy na dół zwiezione zostaną potrzebne materiały. Skład atmosfery na dole będzie nadal stale monitorowany.

Także w środę w Katowicach na pierwszym posiedzeniu spotka się 19- osobowa komisja powołana przez prezesa WUG, wyjaśniająca przyczyny tragedii. Powinna ona zakończyć prace do końca września, choć ewentualne opóźnienie wizji lokalnej może wpłynąć także na ten termin.

W poniedziałek gliwicka prokuratura okręgowa rozpoczęła w Jastrzębiu Zdroju przesłuchiwanie świadków w sprawie wypadku. Pierwszymi świadkami w postępowaniu są pracownicy "Boryni". Rannych w wybuchu prokuratura będzie mogła przesłuchać po uzyskaniu zgody opiekujących się nimi lekarzy.

Śledztwo prokuratury prowadzone jest pod kątem sprowadzania zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób, niedopełnienia obowiązków przez osoby odpowiedzialne za bhp i narażenia w ten sposób górników na utratę życia lub uszczerbek na zdrowiu lub do nieumyślnego spowodowania śmierci ludzi.

W wybuchu, do którego doszło w minioną środę późnym wieczorem, zginęło czterech górników, w weekend zmarł kolejny. 12 rannych leczonych jest w szpitalu w Jastrzębiu Zdroju, sześciu innych w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Pięciu z nich ma poparzone drogi oddechowe. Stan wszystkich pacjentów w obu szpitalach jest stabilny. (PAP)

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)