Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

MZ: w szpitalu w Radomiu mogą być wygaszane oddziały

0
Podziel się:

Wiceminister zdrowia Jakub Szulc zapowiedział w czwartek, że jeśli protest
pielęgniarek z radomskiego szpitala będzie trwał i zagrożone zostanie bezpieczeństwo zdrowotne
pacjentów, wygaszane będą kolejne odziały w tej placówce. Na razie przeniesieni zostaną pacjenci z
oddziału chirurgicznego.

Wiceminister zdrowia Jakub Szulc zapowiedział w czwartek, że jeśli protest pielęgniarek z radomskiego szpitala będzie trwał i zagrożone zostanie bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów, wygaszane będą kolejne odziały w tej placówce. Na razie przeniesieni zostaną pacjenci z oddziału chirurgicznego.

"Jesteśmy gotowi do podejmowania na bieżąco działań, wspólnie z wojewodą mazowieckim, w momencie, gdyby się okazało, że bezpieczeństwo zdrowotne ludzi, którzy leżą w szpitalu w Radomiu, jest zagrożone. Póki co dotyczy to jednego oddziału - chirurgicznego, gdzie zostały już podjęte decyzje o przenoszeniu pacjentów" - powiedział na konferencji prasowej w Warszawie Szulc.

Dodał jednak, że jeśli okaże się, iż "na dłuższą metę" nie można będzie zapewnić ciągłości świadczenia usług medycznych przez szpital, będzie dochodziło do wygaszania kolejnych oddziałów.

Zdaniem Szulca, pielęgniarki próbują wywołać w opinii społecznej wrażenie, że protest dotyczy całego kraju i że "coś złego dzieje się w systemie ochrony zdrowia w skali ogólnopolskiej". To "niedopuszczalne i karygodne" - oświadczył.

Według niego, świadczy o tym wypowiedź szefowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Doroty Gardias - o wsparciu pielęgniarek z Radomia przez pielęgniarki z innych regionów.

Gardias w rozmowie z PAP odrzuciła zarzuty Szulca. Podkreśliła, że są one nieprawdziwe i krzywdzące. "Każdy rząd, jaki by nie był, podejrzewa nas, że chcemy wykorzystać sytuację. Widzi się tylko skutki, a nie problemy. Nie robi się nic dla pielęgniarek - nie poprawia się płac ani nie wymaga od dyrektorów sprawiedliwego podziału środków" - powiedziała. Jak dodała, fakt, że do radomskich sióstr przyłączyły się koleżanki z innych regionów dowodzi, że podobne problemy jak personel tego szpitala mają także w innych ośrodkach.

"Wszyscy mamy świadomość, że zarówno rok 2009, jak i 2010 z punktu widzenia funkcjonowania gospodarki na pewno do najprostszych lat należeć nie będą. (...) Wszyscy jak jeden mąż, nie tylko w Polsce, starają się zaciskać pasa po to, by przejść w miarę łagodnie przez ten okres dekoniunktury" - mówił Szulc. Podkreślił, że w ostatnich latach personel służby zdrowia otrzymywał podwyżki, w 2008 r. - pensje pielęgniarek wzrosły o 30 proc. w stosunku do 2007 r.

Jego zdaniem, z danych MZ wynika, że średnie wynagrodzenie brutto pielęgniarek pracujących w szpitalu radomskim to 3258 zł, a nie - jak według niego przedstawiała Dorota Gardias - 2200 zł. "Ponad 400 osób osiąga dochody na poziomie 3400 zł" - dodał. "Nie decyduję, czy to godne czy nie" - zaznaczył.

Jako zaskakującą określił wypowiedź dla mediów prezydenta Radomia, iż stroną w konflikcie jest minister zdrowia. Według Szulca, "jeśli organ założycielski sprawujący nadzór nad szpitalem, czyli prezydent miasta, nie zdaje sobie sprawy ze swoich obowiązków (...), to trudno się dziwić, że sytuacja wygląda tak jak wygląda" - oświadczył.

Szulc dodał, że nie ma sygnałów, aby konflikt rozrastał się na większy obszar kraju. Podkreślił, że wierzy, iż w opinii publicznej zwycięży poczucie "ogólnej równowagi" i nie będzie poparcia społecznego dla protestu.

Pielęgniarki z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego strajkują od ośmiu dni. We wtorek fiaskiem zakończyły się kolejne rozmowy z dyrekcją w sprawie podwyżek. Pielęgniarki obniżyły żądania dotyczące podwyżek - pierwotnie chciały 600 brutto do podstawy wynagrodzenia, później 500 zł, obecnie postulują wzrost wynagrodzeń o 450 zł.

Dyrektor szpitala proponował, że wypłaci pielęgniarkom 1,2 mln zł, które szpital ma otrzymać z NFZ z tytułu tzw. nadwykonań za pierwsze półrocze br. Mówił o tym wiceminister Szulc, podkreślając, że oznaczałoby to jednorazową wypłatę co najmniej 2400 zł brutto dla jednego pracownika. Według protestujących, dyrekcja nie jest w stanie określić, kiedy pieniądze dla pielęgniarek mogłyby być wypłacone.(PAP)

ktt/ ktl/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)