Barack Obama zarzucił w poniedziałek hipokryzję tym, którzy twierdzą, że USA nie uczyniły dość, by przywrócić do władzy obalonego w wyniku zamachu stanu prezydenta Hondurasu.
Ci sami ludzie, którzy mówią Amerykanom, żeby zostawili sąsiadów w spokoju, teraz utrzymują, że Waszyngton zignorował Honduras, gdzie 28 czerwca wojsko obaliło prezydenta Manuela Zelayę - argumentował Obama w meksykańskiej Guadalajarze, gdzie odbywa się szczyt przywódców Meksyku, USA i Kanady.
Obama podkreślił, że Stany Zjednoczone w pełni popierają powrót Zelayi do władzy i przypomniał, że Waszyngton zdecydowanie zażądał od przywódców honduraskiego puczu oddanie władzy wyłonionemu w wyborach przywódcy.
Prezydentowi USA przyszedł w sukurs premier Kanady Stephen Harper mówiąc: "Gdybym był Amerykaninem, naprawdę miałbym dość tego rodzaju hipokryzji". (PAP)
az/ ro/ 4550869