Prezydium Sejmu ma na najbliższym posiedzeniu po Nowym Roku zająć się kwestią funkcjonowania komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery hazardowej. Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak zapewnia, że w PiS obecnie nie jest brany pod uwagę inny scenariusz niż ponowne powołanie Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna do tej komisji. PiS uważa, że los dwójki posłów zależy w dużej mierze od marszałka Sejmu.
Dwoje posłów PiS zostało na początku grudnia wyłączonych z prac komisji śledczej. W poniedziałek przed komisją zeznawał Wassermann, Kempa ma zostać przesłuchana we wtorek 5 stycznia, również tego dnia ma zostać dokończone w trybie niejawnym przesłuchanie Wassermanna. Wyłączenie ich z komisji i powołanie na świadków motywowane było przez wnioskujących o to posłów PO tym, że w 2007 Wassermann i Kempa jako przedstawiciele rządu zgłaszali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej.
Politycy PiS wielokrotnie zapowiadali, że gdy Sejm przystąpi do uzupełniania składu komisji, ponownie zgłoszą Wassermanna i Kempę jako swych kandydatów do komisji.
Według polityków PiS, dalszy los Kempy i Wassermanna zależy teraz w dużej mierze od marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego i tego, w jaki sposób odniesie się do najnowszej opinii prawnej Biura Analiz Sejmowych.
Z opinii, która w poniedziałek przekazana została posłom komisji wynika, że złożenie zeznań przed komisją śledczą wywołuje uzasadnioną wątpliwość co do bezstronności w sprawie, a w związku z tym w stosunku do osoby, która zeznawała przed komisją jako świadek, istnieje ustawowa przesłanka do skreślenia jej z listy kandydatów do komisji.
"Prezydium Sejmu wróci do sprawy funkcjonowania komisji hazardowej na najbliższym posiedzeniu w Nowym Roku" - powiedział PAP we wtorek rzecznik marszałka Sejmu Jerzy Smoliński. Sejm zaczyna obrady w środę 6 stycznia.
"Nie spodziewam się niczego dobrego. Pan marszałek powie, że nie ma miejsca dla Wassermanna i Kempy w komisji" - powiedział z kolei we wtorek PAP Wassermann.
"Jeżeli będzie tak, że za wszelką cenę, nawet za cenę kompromitacji, Platforma będzie robić wszystko żeby mnie i panią Kempę nie wpuścić do dalszych prac w komisji, to powinni tam zasiąść inni posłowie z PiS, jeśli będą przekonani moi przełożeni, że nie zostaliśmy wyłączeni z naruszeniem prawa" - dodał. Wassermann zastrzegł, że decyzja zależy od władz klubu i szefa partii.
Błaszczak powiedział PAP, że należy poczekać na to, w jaki sposób marszałek potraktuje opinię Biura Analiz Sejmowych. Jednak - podobnie jak Wassermann - nie ma wielkich nadziei na to, że przychyli się on do zdania prezentowanego przez PiS.
"Marszałek Komorowski traktuje opinie instrumentalnie. Gdy są niekorzystne dla niego i Platformy to je ignoruje, jak są korzystne, to je forsuje" - ocenił rzecznik klubu PiS.
Zdaniem Wassermanna, marszałek Sejmu powinien się zwrócić do ekspertów - np. konstytucjonalistów - o szeroką analizę ws. sytuacji w komisji "hazardowej".
"Biuro Analiz Sejmowych to legislatorzy, specjaliści od pisania ustaw. Tutaj trzeba specjalistów od konstytucji (...) Marszałek, gdyby chciał działać w demokratycznych standardach państwa prawnego, powinien zwrócić się do konstytucjonalistów, naukowców z Polskiej Akademii Nauk czy uniwersytetów i poprosić o ocenę sytuacji od momentu naszego wykluczenia, przez przesłuchanie przez komisję aż do możliwości powrotu" - uważa polityk PiS.
Błaszczak pytany co PiS planuje na wypadek gdyby okazało się, że ponowne powołanie Kempy i Wassermanna do komisji śledczej jest niemożliwe odpowiedział, że klub na razie nie zmienia swojego stanowiska i ponownie zgłosi tę dwójkę. Dodał, że ewentualne decyzje w tej sprawie zapadną nie wcześniej niż po przesłuchaniu Kempy i dokończeniu w trybie niejawnym przesłuchania Wassermanna. (PAP)
tgo/ mok/ gma/