Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podziemny pożar w kopalni "Mysłowice-Wesoła" opanowany

0
Podziel się:

#
dochodzą informacje o opanowaniu pożaru
#

# dochodzą informacje o opanowaniu pożaru #

11.03. Katowice (PAP) - Podziemny pożar, spowodowany prawdopodobnie samozagrzaniem węgla, wykryto w kopalni "Mysłowice-Wesoła" w Mysłowicach podczas kontroli nadzoru górniczego. W czwartek po południu stężenia tlenku węgla, świadczące o istnieniu pożaru, były już w normie.

Jak powiedział PAP Wojciech Jaros z Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW), do którego należy kopalnia, w wyniku prowadzonej akcji przeprowadzone po południu pomiary nie wykazywały już przekroczenia dopuszczalnych stężeń gazów.

Jeżeli taki stan się utrzyma, będzie można odwołać akcję ratowniczą i dalsze działania prowadzić w formie akcji profilaktycznej; jak dotąd nie podjęto takiej decyzji. Sytuacja musi być jednak stale monitorowana, bo miejsce samozagrzania węgla jest niedostępne - znajduje się prawdopodobnie w tzw. zrobach ściany wydobywczej. Nie ma więc pewności, czy pożar całkowicie wygasł, mimo zadowalających wyników pomiarów.

O pożarze, który wykryto środę wieczorem w wyrobiskach kopalni "Mysłowice" (przed połączeniem z "Wesołą" był to samodzielny zakład) poinformował w czwartek Wyższy Urząd Górniczy (WUG).

"Pożar wykryli inspektorzy urzędów górniczych: wyższego i okręgowego podczas przeprowadzania kontroli w tym rejonie. Urządzenia pomiarowe wykazały podwyższone stężenia gazów. Wycofano załogę i rozpoczęto akcję ratowniczą" - powiedziała PAP rzeczniczka WUG, Jolanta Talarczyk.

Właśnie podwyższone stężenia gazów i ewentualne zadymienie zwykle świadczą o tym, że w tzw. zrobach, czyli miejscach po eksploatacji węgla, pojawił się pożar, nazywany endogenicznym. W takich przypadkach raczej nie ma ognia, a jedynie dym i gazy, które w dużych stężeniach są niebezpieczne dla górników.

Jak powiedział Wojciech Jaros z KHW podwyższone, ale nie przekroczone stężenia tlenku węgla zaobserwowano w tym rejonie już w sobotę 6 marca. Podjęto wówczas - jak zapewnił - wymaganą przepisami akcję profilaktyczną.

Środowa kontrola inspektorów nadzoru górniczego w tym rejonie miała charakter doraźny. Zdecydował o niej dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego - nieoficjalnie wiadomo, że Urząd otrzymał w tej sprawie anonimowe doniesienie telefoniczne.

"Stężenia gazów w tym rejonie były przez kopalnię monitorowane i nie wskazywały wcześniej stężeń przekraczających dopuszczalne normy. Niemniej, podczas pomiarów kontrolnych z udziałem inspektorów, w jednej z sekcji wykryto przekroczone stężenie. Wówczas wycofano 27-osobową załogę, a prowadzona w tym rejonie akcja z profilaktycznej stała się akcją ratowniczą" - powiedział Jaros.

Pożar wykryto 500 m pod ziemią, w rejonie ściany wydobywczej. Do akcji skierowano cztery zastępy ratownicze, potem dotarło również pogotowie pomiarowe z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, by na bieżąco monitorować stan atmosfery w tym rejonie.

Rzeczniczka WUG zapowiedziała, że w ramach prowadzonego postępowania katowicki OUG wyjaśni m.in., czy postępowanie kopalni było prawidłowe, tj. czy rzeczywiście dokonywano bieżących pomiarów stężeń gazów, jak często oraz czy już wcześniej wykazywały one przekroczenie dopuszczalnych norm.

Talarczyk podkreśliła, że pożary endogeniczne należą do zdarzeń, o których kierownictwo kopalń niezwłocznie powinno powiadamiać nadzór górniczy. "W ruchu +Mysłowice+ sytuacja była odwrotna - to inspektorzy nadzoru górniczego powiadomili kierownika zakładu górniczego o niebezpiecznej dla załogi sytuacji" - powiedziała rzeczniczka, zapewniając, że sprawa będzie wyjaśniana.

W ramach prowadzonej akcji pod ziemią zamontowano m.in. dodatkowy wentylator; podawano wodę i płyny dymnicowe, ściągnięto też materiały do wykonania tzw. korków podsadzkowych - służy to wyparciu tlenu z miejsca pożaru.

Najczęstszą metodą wygaszania takich pożarów jest odizolowanie wyrobiska od pozostałej części kopalni specjalnymi tamami przeciwwybuchowymi. Bez dopływu powietrza po jakimś czasie - zwykle jest to kilka do kilkunastu tygodni - pożar sam wygasa. Często do takiego odizolowanego wyrobiska tłoczone są tzw. gazy inertne, wypierające tlen.

Pożary endogeniczne to naturalne zjawisko w kopalniach węgla kamiennego. Rocznie notuje się ich co najmniej kilka. Pożar niewykryty na czas może być bardzo groźny dla górników, bo w krótkim czasie atmosfera, w której przebywają, może stać się niezdatna do oddychania. Stąd czujniki, które powinny natychmiast wskazać przekroczone stężenia gazów.(PAP)

mab/ wkr/ dym/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)