Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Putra o rządzie Mazowieckiego: rząd przełomu, ale nie spełnił nadziei

0
Podziel się:

Rząd przełomu, który jednak nie spełnił pokładanych w nim nadziei - tak w
rozmowie z PAP Krzysztof Putra (PiS), który w Sejmie kontraktowym był posłem Obywatelskiego Klubu
Parlamentarnego, ocenił rząd Tadeusza Mazowieckiego.

Rząd przełomu, który jednak nie spełnił pokładanych w nim nadziei - tak w rozmowie z PAP Krzysztof Putra (PiS), który w Sejmie kontraktowym był posłem Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, ocenił rząd Tadeusza Mazowieckiego.

24 sierpnia minie 20 lat od powołania Mazowieckiego na premiera, 12 września 1989 r. został powołany jego rząd.

Moment powołania rządu Mazowieckiego Putra określił jako "wielką chwilę w historii Polski" oraz "czas ogromnych nadziei". Jak zaznaczył, Tadeusz Mazowiecki "pozostanie w historii Polski człowiekiem, który jako pierwszy po okresie długotrwałej władzy komunistycznej otwiera pole dla nowych możliwości".

Podkreślił też, że w klubie OKP po wyborze Mazowieckiego na szefa rządu zapanowała ogromna euforia. "Stanowiliśmy klub, w którym podskórnie występowały oczywiście podziały, ale wtedy wszyscy głosowaliśmy jak jeden mąż za rządem Tadeusza Mazowieckiego" - zaznaczył.

"Widoczna była fala radości. Gdy Mazowiecki został powołany wszyscy wstaliśmy z miejsc z podniesionymi prawymi dłońmi, a palce były ułożone w literę V; to było absolutnie spontaniczne i autentyczne, w tym nie było gry. Wszyscy mieliśmy wtedy olbrzymie nadzieje" - wspominał Putra dzień 12 września, kiedy powołano gabinet Mazowieckiego.

Jednocześnie zaznaczył, że już "pod koniec 1989 r., a także potem, na początku 1990 r., okazało się jednak, że rzeczywistość jest zupełnie inna i te nadzieje bardzo mocno rozeszły się z faktami".

Jak mówił, opozycja solidarnościowa nie miała w chwili obejmowania władzy w państwie pełnej świadomości, w jak fatalnej sytuacji jest polska gospodarka.

"Wprowadzenie przez gabinet Mazowieckiego bardzo radykalnych rozwiązań gospodarczych, których konsekwencją była niekontrolowana prywatyzacja, spowodowało, że całe sektory gospodarki poupadały" - mówił Putra. Jak zaznaczył, "niekontrolowana prywatyzacja spowodowała grabież najlepszych części polskiego majątku".

Jego zdaniem, "zbyt duża była naiwność rządu Mazowieckiego, że wszystko samo się uporządkuje i zadziała niewidzialna ręka rynku".

Jak zaznaczył, było to widać najbardziej w połowie 1990 r., gdy padał eksport na Wschód. "Polska, będąc w RWPG, była bardzo silnie związana z gospodarką ZSRR. Wprowadzono system gospodarki rynkowej i wiele polskich firm eksportujących swoje towary na Wschód zaczęło upadać. Jednocześnie coraz bardziej umacniała się gospodarczo ekipa związana ze środowiskiem Czesława Kiszczaka" - mówił Putra.

Jak zaznaczył, w działaniach premiera Mazowieckiego rozczarował go też brak jakichkolwiek rozliczeń z przeszłością komunistyczną, którego zapowiedzią - w opinii wicemarszałka Sejmu - były słowa premiera o "grubej linii". Zdaniem Putry, "w kwestii rozliczenie z przeszłością, trzeba było reagować znacznie szybciej".

Putra zarzucił gabinetowi Mazowieckiego, że nie przeprowadził nacjonalizacji majątku PZPR oraz dekomunizacji. Skrytykował m.in. sposób weryfikacji pracowników służb specjalnych, a także przekształcenia Milicji Obywatelskiej w Policję. "Znaleźli się tam ludzie, którzy we wcześniejszych latach inwigilowali środowiska opozycyjne i kościelne. Wielu z nich uzyskało pozytywne opinie i status pracowników polskiej policji. To były bardzo poważne błędy tego rządu" - ocenił Putra.

"Sprawa +grubej kreski+ była poważnym błędem Tadeusza Mazowieckiego. On może to teraz różnie tłumaczyć, ale całe pasmo działań pokazało jednak, że dawny aparat ma się dobrze i nie podlega rozliczeniom" - zaznaczył wicemarszałek.

Mazowiecki w przemówieniu z sierpnia 1989 r., gdy został powołany przez Sejm na urząd premiera, mówił m.in.: "Rząd, który utworzę, nie ponosi odpowiedzialności za hipotekę, którą dziedziczy. Ma ona jednak wpływ na okoliczności, w których przychodzi nam działać. Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania".

"Okazało się, że rząd Mazowieckiego wytworzył w ten sposób potężną lukę dla różnej maści cwaniaków, którzy dzięki temu wyszli z okresu transformacji zwycięsko. Często byli to ludzie ściśle związani z aparatem represji PRL" - powiedział Putra.

Wicemarszałek zwrócił jednocześnie uwagę, że chociaż premier Mazowiecki był przedstawicielem opozycji solidarnościowej, to w kierowanym przez niego rządzie znaleźli się też przedstawiciele PZPR, m.in wicepremier i szef MSW Czesław Kiszczak oraz szef MON Florian Siwicki. Przypomniał ponadto, że w Sejmie strona solidarnościowa miała tylko 161 z 460 mandatów. Jak zaznaczył, taka sytuacja utrudniała Mazowieckiemu działanie.

W ocenie Putry, w tych warunkach należało szybko doprowadzić do przedterminowych wyborów parlamentarnych. "Błędem było, że zbyt długo czekaliśmy z nowymi wyborami, które by przebudowały scenę parlamentarną" - ocenił.

"Trzeba było znacznie mocniej przeć do wolnych wyborów. Opóźnianie spowodowało, że umacniała się strona komunistyczna, która była świetnie przygotowana, bo dzierżyła przecież władzę przez prawie 50 lat. W ten sposób ludzie z obozu komunistycznego zaczęli odgrywać coraz poważniejszą rolę w Polsce" - powiedział.

Putra uważa, że największym sukcesem rządu Mazowieckiego i ówczesnego parlamentu była reforma samorządowa wprowadzona ustawą o samorządzie gminnym z marca 1990 r.

"Generalnie postawiłbym plus przy decyzji Sejmu o powołanie rządu Mazowieckiego; to była decyzja słuszna, kierunkowo trafna, bo przyspieszała wiele reform politycznych i gospodarczych" - podsumował wicemarszałek.(PAP)

mzk/ par/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)