Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Schetyna: reakcja rządu na raport MAK była spóźniona

0
Podziel się:

#
dochodzą wypowiedzi polityków PiS, SLD i PJN
#

# dochodzą wypowiedzi polityków PiS, SLD i PJN #

20.01. Warszawa (PAP) - Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna ocenił, że reakcja rządu na raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) w sprawie katastrofy smoleńskiej była spóźniona. Nie było przeszkód, aby marszałek zareagował natychmiast - skomentował rzecznik rządu Paweł Graś.

"Reakcja (na raport MAK - PAP) była spóźniona, w tym sensie, że nie było odpowiedzi w tym samym dniu" - powiedział Schetyna w czwartek dziennikarzom w Sejmie.

Międzynarodowy Komitet Lotniczy (MAK) ujawnił raport końcowy o przyczynach katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., w której zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 innych osób, w minioną środę - 12 stycznia. Według raportu, powody tragedii leżą wyłącznie po stronie polskiej, nie przyczynił się do niej ani stan lotniska, ani działanie kontrolerów lotu ze Smoleńska.

Premier Donald Tusk w czasie, gdy szefowa MAK Tatiana Anodina przedstawiała na konferencji prasowej w Moskwie raport z katastrofy smoleńskiej, przebywał na urlopie we Włoszech. Na temat raportu MAK wypowiedział się następnego dnia, w czwartek, w Warszawie, gdzie przyjechał przerywając urlop. Tusk uznał wówczas, że raport nie jest kompletny. Dodał, że Polska zwróci się do Rosji o podjęcie rozmów w celu uzgodnienia wspólnej wersji. Nie wykluczył odwołania się do instytucji międzynarodowych, gdyby rozmowy z Rosją się nie powiodły.

We wtorek 18 stycznia niektóre swoje materiały ujawniła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Z materiałów tych wynika m.in., że rosyjscy kontrolerzy w Smoleńsku nie byli wystarczającym wsparciem dla załogi Tu-154M. W środę premier i minister Miller przedstawili w Sejmie informację na temat katastrofy smoleńskiej.

Schetyna powiedział dziennikarzom, że środa, kiedy rząd przedstawił w Sejmie informację dotyczącą katastrofy smoleńskiej, "sprawę zamyka". "Szkoda, że tak późno" - dodał.

W ocenie marszałka, w sytuacji, kiedy była "tak mocna prezentacja i mocne oskarżenie (w raporcie MAK), powinna być natychmiast polska odpowiedź". Jak podkreślił, "możemy żałować tej sytuacji". "I to jest wspólna nauczka dla wszystkich" - oświadczył.

Według Schetyny, raport MAK to część opisu sytuacji w sprawie katastrofy. "Mamy jeszcze wiele możliwości, żeby sprawę nazwać, opisać i pokazać prawdziwą wersję" - zaznaczył marszałek. "Sprawa raportu MAK jako takiego jest zamknięta, ale nie sprawa opisu powodów katastrofy i całej tej tragedii. To wszystko jest przed nami" - dodał Schetyna.

Rzecznik rządu Paweł Graś, odnosząc się do wypowiedzi marszałka, oświadczył: "Nic nie stało na przeszkodzie, aby pan marszałek Grzegorz Schetyna zareagował natychmiast po publikacji raportu MAK". "Strona rządowa musiała precyzyjnie przygotować reakcję w postaci prezentacji polskiej komisji" - tłumaczył Graś.

Z opinią Schetyny nie zgodził się też inny polityk Platformy, wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski. "Rozumiem, że presja niektórych propisowskich mediów jest tak duża, że nawet ludzie bardzo rozsądni, twardzi i zdolni do samodzielnego myślenia jak marszałek Schetyna trochę ulegają tej histerii" - powiedział Niesiołowski dziennikarzom w Sejmie.

Pozostali politycy PO tonują sytuację. "Nie wydaje mi się, żeby te słowa Grzegorza Schetyny świadczyły o jakimkolwiek konflikcie wewnątrz Platformy. Każdy może mieć swoje zdanie, tym bardziej marszałek Sejmu, wiceprzewodniczący partii. U nas panuje demokracja. Grzegorz Schetyna miewał odrębne zdanie w różnych sprawach - uważam, że czasem miał rację, a czasem nie. Moim zdaniem reakcja rządu na raport MAK nastąpiła w odpowiednim czasie i była adekwatna do sytuacji" - powiedział PAP wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski.

W podobnym tonie wypowiadał się szef zespołu szybkiego reagowania w PO Paweł Olszewski. "Marszałek Schetyna miał w pełni prawo wyrazić swoją opinię i odczucia. Ja to w pełni rozumiem. Ale docierają do mnie również w pełni argumenty ministra Jerzego Millera, który mówi, że polska reakcja nastąpiła niezwłocznie, kiedy tylko został przygotowany +raport cząstkowy+" - powiedział PAP polityk. Zapewnił, że nie ma żadnych tarć ani sporów między Tuskiem a Schetyną, na tle wypowiedzi marszałka.

Wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska nie przesądza, czy reakcja rządu nastąpiła zbyt późno. "Nie wiem, czy ta reakcja była spóźniona, nie wiem, jak zachowałabym się na miejscu premiera. Jestem zwolenniczką racjonalnego i spokojnego przedstawiania faktów. Pośpiech nawet w polityce nie zawsze jest najlepszy, szczególnie jeśli emocje sięgają zenitu. A Grzegorz Schetyna ma prawo wyrażać własne zdanie. Ma prawo pokazywać, że pewne sprawy rozwiązałby inaczej" - powiedziała PAP posłanka Platformy.

Przewodniczący koalicyjnego klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział w czwartek PAP, że Grzegorz Schetyna jako marszałek Sejmu ma funkcję kontrolną nad rządem i może sobie pozwolić na taką ocenę.

"Nie widzę w tym nic złego. Ja się z takim zdaniem nie zgadzam i na miejscu premiera w ogóle bym nie wracał z wakacji. Dzisiaj nie na tym polega dowcip, żebyśmy szli za Rosjanami i tłumaczyli się za nich" - podkreślił.

Żelichowski dodał też, że po wypowiedzi Schetyny we wszystkich mediach będzie mowa o tym, że jest konflikt Schetyny z Tuskiem. "A w międzyczasie jakieś sprawy uda się załatwić po cichu i nikt z dziennikarzy nie dojdzie, co jest załatwione na drugiej płaszczyźnie. To nie musi być tak, że to jest jakiś konflikt, bo ja go nie widzę" - powiedział.

"To, że ktoś mówi rzecz oczywistą, znaczy, że mówi rzecz oczywistą. Pytanie jest inne, dlaczego to (zapisy MAK rozmów z wieży kontrolnej w Smoleńsku-PAP) nie zostało opublikowane wiele miesięcy wcześniej" - skomentował słowa Schetyny prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem, tak późne opublikowanie zapisów z rozmów na wieży (we wtorek-PAP) było wynikiem "niebywałego cynizmu". Kaczyński uważa, że gdyby zostały one opublikowane "wiele miesięcy temu", to "cała dyskusja na temat rzekomych win prezydenta, którego przy tym straszliwie obrażano, innych osób, nie miałaby miejsca".

Były premier Leszek Miller (SLD) nie przypuszcza, aby rywalizacja między Tuskiem a Schetyną przekroczyła "jakieś granice". "Chyba, że notowania PO gwałtownie spadną, wtedy uruchomią się wszystkie siły odśrodkowe w partii i obecny marszałek może z tego skorzystać" - dodał. "Pozycja Donalda Tuska w PO jest bardzo silna. Jego przywództwo może być jedynie zagrożone, kiedy poparcie PO gwałtownie spadnie, doprowadzając do dezintegracji wewnątrz partii. Dopóki notowania są stabilne nic takiego nie będzie miało miejsca" - mówił Miller. Pytany, czy Tusk spóźnił z reakcją na raport MAK, powiedział, że "gdyby nawet premier wystąpił chwilę po prezentacji raportu MAK, to światowe media i tak wzięłyby racje rosyjską, ponieważ była bardziej sensacyjna" - zaznaczył Miller.

Elżbieta Jakubiak (PJN) podkreśliła, że "tego, co się stało po raporcie MAK, nijak nie da się obronić". Według niej, po ogłoszeniu raportu MAK "oniemiał" cały rząd i władza wykonawcza. Jak mówiła, Schetyna, który jest politykiem od wielu lat, "jakby czuje tę sytuację". "Nie jest już w stanie tak bezczelnie wpierać wszystkim, że państwo zachowało się zgodnie ze sztuką" - dodała.(PAP)

ajg/ laz/ mrr/ pat/ sdd/ pż/ par/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)