We wtorek rano na częstochowskie drogi nie wyjechały autobusy i tramwaje Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego (MPK) w Częstochowie. Kierowcy i motorniczy wzięli urlopy na żądanie. Domagają się podwyżek płac.
Jak poinformował PAP rzecznik Urzędu Miejskiego w Częstochowie Ireneusz Leśnikowski, protest ma podłoże płacowe. Pracownicy MPK domagają się 350 zł podwyżki do podstawy wynagrodzenia od 1 kwietnia; zarząd proponował 214 zł.
Miejska spółka to główny organizator transportu publicznego w mieście. Zdezorientowani pasażerowie czekali bezskutecznie na przystankach, wiele osób spóźniło się do pracy.
Jak poinformowano PAP w sekretariacie MPK, trwają rozmowy przedstawicieli związków zawodowych z prezesem firmy, który usiłuje ich przekonać do przerwania strajku. Z informacji zarządu wynika, że protest był dla nich zaskoczeniem, choć od dawna w firmie toczyły się rozmowy płacowe.
"Protest rozpoczął się poza kontrolą związków zawodowych, to była decyzja załogi" - powiedział PAP uczestniczący w rozmowach, przewodniczący "S" w MPK Andrzej Kimla. (PAP)
lun/ pad/ mow/