Amerykański dyplomata, który we wtorek został postrzelony w zamachu w Chartumie, zmarł z odniesionych ran - podała amerykańska ambasada w stolicy Sudanu.
Amerykanin został ciężko ranny w klatkę piersiową, a jego sudański kierowca zginął, kiedy samochód, którym jechali do domu po północy (w nocy z poniedziałku na wtorek) został ostrzelany na głównej ulicy Chartumu.
Sudańskie MSW poinformowało, że Amerykanin to pracownik agencji USAID, dostarczającej w wielu państwach świata pomoc gospodarczą i humanitarną.
Według sudańskich źródeł policyjnych, grupa niezidentyfikowanych uzbrojonych osób otworzyła ogień do samochodu, który wyjechał z ambasady po zakończeniu uroczystości sylwestrowych. Sprawcy czekali w samochodzie pod ambasadą i pojechali za wozem amerykańskiej ambasady.
Zarówno władze sudańskie, jak i amerykańskie poinformowały, że prowadzą dochodzenie w sprawie incydentu.
Agencje zwracają uwagę, że do zamachu doszło w dzień po tym, jak Unia Afrykańska przekazała dowodzenie siłami pokojowymi w sudańskim Darfurze nowym połączonym oddziałom ONZ i UA - UNAMID. (PAP)