Jednodniowy strajk rozpoczęli w środę rano lekarze Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Toruniu. Nie zgadzają się na zbyt niskie - ich zdaniem - 10-procentowe podwyżki płac.
"Do strajku przystąpiła połowa z zatrudnionych 20 lekarzy, bowiem pozostali to osoby funkcyjne - ordynatorzy i kierownicy, a także osoby już w wieku emerytalnym" - powiedziała PAP szefowa zakładowej organizacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Dorota Kasztelowicz.
Dyrekcja szpitala zaproponowała 10-procentową podwyżkę dla wszystkich pracowników. Propozycję odrzucił OZZL, a przystały na nią związki pielęgniarek i pracowników administracyjno-technicznych.
Zdaniem protestujących po takich podwyżkach i tak byliby najmniej zarabiającymi lekarzami w województwie. Wskazują, że w przypadku wzrostu wynagrodzenia o 10 proc. lekarze z kilkunastoletnim stażem zyskaliby około 300 złotych.
"Od czasu prowadzonego w piątek godzinnego strajku ostrzegawczego nic się nie zmieniło. Dyrekcja jest nieugięta. Twierdzi, że placówki nie stać na większe podwyżki" - podkreśliła Kasztelowicz.
W toruńskim szpitalu są miejsca dla 160 pacjentów. Lekarze zapowiedzieli, że w przypadku gdy ich żądania nie zostaną spełnione, w poniedziałek rozpoczną strajk ciągły. (PAP)
rau/ wkr/ mow/