"Zaprzestańcie deportacji" - pod takim hasłem organizacje proimigranckie zorganizowały 13-godzinny protest w nocy z niedzieli na poniedziałek w dzielnicy Chicago, w której położony jest dom prezydenta USA Baracka Obamy.
Obama spędza wraz z rodziną długi weekend w Chicago w związku z przypadającym w poniedziałek Dniem Pamięci Narodowej (Memorial Day).
Z okazji tego święta imigranci chcieli przypomnieć prezydentowi, że w amerykańskich siłach zbrojnych służy obecnie około 39 tys. żołnierzy, którzy nie są obywatelami USA.
Protest w chicagowskiej dzielnicy Kenwood, gdzie znajduje się dom Obamy, miał formę spotkania modlitewnego. Rozpoczął sie w niedzięlę wieczorem, a zakończył następnego dnia rano. Manifestanci przynieśli ze sobą 390 flag, które symbolicznie przypominały o 39 tys. żołnierzach-imigrantach.
"Memorial Day to rodzinne święto, które powinno jednoczyć. Ale nasze rodziny żyją w strachu, a nasze zasługi dla tego kraju i dla armii nie są dostrzegane. Nie możemy, tak jak prezydent Obama, spędzić tego weekendu razem z naszymi rodzinami" - powiedział PAP Stephen Smith z Koalicji ds. Imigrantów i Uchodźców w stanie Illinois (ICIRR).
Dodał, że organizacje proimigranckie po raz kolejny wezwały Obamę do zaprzestania deportacji nielegalnych imigrantów. Według ich szacunków każdego dnia deportacja dotyka około 1100 rodzin.
"Prezydent Obama dysponuje prawnymi możliwościami, by zaprzestać deportacji, które prowadzą do rozdzielenia rodzin" - zaznaczył Smith w rozmowie z PAP.
W pierwszym roku prezydentury Obamy deportowano 400 tys. osób - twierdzi ICIRR.
Joanna Trzos (PAP)
tos/ ap/
