Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Dostęp do Białego Domu coraz trudniejszy

0
Podziel się:

Fakt, że parze intruzów udało się niedawno wejść bez zaproszenia do
Białego Domu na przyjęcie na cześć premiera Indii, był tym większą sensacją, że dostęp do
rezydencji prezydenta jest dziś bez porównania trudniejszy niż w przeszłości.

Fakt, że parze intruzów udało się niedawno wejść bez zaproszenia do Białego Domu na przyjęcie na cześć premiera Indii, był tym większą sensacją, że dostęp do rezydencji prezydenta jest dziś bez porównania trudniejszy niż w przeszłości.

Trzeci prezydent USA, Thomas Jefferson (1801-1809) zarządził, by jego rezydencja była otwarta dla publiczności. Zamykano ją tylko wtedy, kiedy prezydent spał albo przebywał poza Waszyngtonem.

Przez cały XIX wiek zwykli ludzie mogli bez przeszkód wchodzić do Białego Domu (zbudowanego w 1800 roku). Amerykański prezydent, wybrany przez naród - podkreślano - nie jest monarchą otoczonym strażami, tylko kimś, kto nie potrzebuje ochrony i powinien być dostępny dla każdego obywatela.

W 1829 r. w czasie inauguracji prezydenta Andrew Jacksona tłum gości z wszystkich klas społecznych, w tym wielu pijanych, zdemolował wnętrze Białego Domu i poczynił spustoszenia w ogrodzie. Jackson ratował się ucieczką.

Rezydencja przy Pennsylvania Avenue 1600 była chroniona przez wojsko w czasie Wojny Secesyjnej. Jednak po jej zakończeniu (1865) i mimo zamordowania w zamachu prezydenta Lincolna (1861-1865), czasowe restrykcje w dostępie ponownie zniesiono.

Jeszcze do II wojny światowej ludzie mogli swobodnie wchodzić do ogrodu Białego Domu, a przez pierwsze trzy dekady XX stulecia prezydenci i ich żony przyjmowali zwykłych gości spośród publiczności w sali wschodniej - East Room.

Dostęp ograniczono po ataku Japonii na Pearl Harbor w 1941 r., po którym Ameryka przystąpiła do wojny. Od tego czasu niezaproszonych osób nie wpuszczano na teren Białego Domu i otaczającego go ogrodu.

W latach 70. miało miejsce kilka incydentów naruszenia bezpieczeństwa rezydencji prezydenta. W 1974 r. osobnik podający się za mesjasza przejechał samochodem przez bramę, ostrzegając, że zdetonuje ładunki wybuchowe. Po kilku godzinach się poddał.

W rok później do Białego Domu udało się wejść intruzowi, który przez półtorej godziny pozostał tam nie wykryty. W 1991 r. jego wyczyn powtórzył szwedzki turysta.

W 1994 r. pilot-amator porwał mały samolot i rozbił go w ogrodzie Białego Domu, ginąc w wypadku. Uznano to za samobójstwo. W tym samym roku niejaki Francisco Martin Duran podszedł do Białego Domu od strony Pennsylvania Avenue i oddał 29 strzałów z kałasznikowa w kierunku mężczyzny stojącego pod rezydencją, którego wziął za prezydenta Clintona. Nikt nie został ranny; napastnika obezwładnił przypadkowy przechodzień.

Po tych dwóch incydentach odcinek Pennsylvania Avenue przed północną fasadą Białego Domu zamknięto dla ruchu samochodowego, ustawiając betonowe bariery.

Atak terrorystyczny 11 września 2001 skłonił władze do wprowadzenia jeszcze większych restrykcji. Czasowo zawieszono nawet na dwa lata ściśle kontrolowane wycieczki do Białego Domu dla publiczności. Ograniczono liczbę przyjęć i wizyt.

Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)