W amerykańskim mieście Detroit wybuchło we wtorek niemal jednocześnie co najmniej 80 pożarów. Czegoś takiego nie pamiętają najstarsi strażacy.
W większości przypadków pożary wywołała wichura, która pozrywała linie energetyczne. Spadające przewody doprowadziły do powstania ognia w różnych miejscach w mieście. Porywisty wiatr dodatkowo podsycał i przenosił płomienie.
W pożarach nikt nie ucierpiał, ale strażacy z Detroit mieli przez cały dzień ręce pełne roboty i musieli poprosić o wsparcie jednostki z sąsiednich miast. "Jestem strażakiem od ponad 20 lat, ale tyle pożarów w mieście jednocześnie jeszcze nie pamiętam" - przyznał Gregory Williams, dowódca straży pożarnej w Detroit. (PAP)
sp/
7027618
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło: