Burze i ulewne deszcze w niedzielę i poniedziałek spowodowały katastrofalną powódź w stanie Oklahoma. Jej skutki są jednak mniej tragiczne niż w sąsiednim stanie Arkansas, który znalazł się pod wodą kilka dni wcześniej.
Opady spowodowały wystąpienie z brzegów rzek i potoków i zalanie wielu dróg i miejscowości.
Telewizja pokazywała we wtorek dramatyczne obrazy akcji ratunkowych, kiedy ekipy na łodziach przypływały z pomocą ludziom uczepionym zatopionych do połowy drzew i dachów domostw.
Opady deszczu wynoszące około 25 cm, największe od 40 lat, zmusiły do zamknięcia niektórych autostrad i spowodowały przerwanie dostaw prądu do wielu miejscowości.
Mieszkańcy stanu mówią jednak, że mieli szczęście, gdyż w Oklahomie nie doszło do takiej tragedii jak w Arkansas, gdzie w piątek w czasie powodzi woda nagle zalała camping. Utonęło co najmniej 20 osób, trwają poszukiwania dalszych ofiar.
Według niepotwierdzonych na razie informacji, w Oklahomie utonął kierowca taksówki, próbując ratować swój samochód ze wzbierającej wody.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/