Demokratyczny kandydat na prezydenta USA Barack Obama wyraził poparcie dla niepodległości Ukrainy i Gruzji, stwierdzając, że w Europie XXI wieku nie ma miejsca na nowe strefy wpływów, w których "małe kraje muszą ugiąć się przed wolą swego potężnego sąsiada".
W oświadczeniu ogłoszonym w przeddzień 40. rocznicy inwazji ZSRR na Czechosłowację senator z Illinois ponownie zaprotestował przeciw rosyjskiej operacji wojskowej w Gruzji, zwracając uwagę, że przypomina ona tamtą akcję zbrojną, podjętą w celu stłumienia Praskiej Wiosny.
"Te mroczne dni nie mogą wrócić. Gruzja i wszystkie narody Europy muszą mieć prawo swobodnego i bezpiecznego życia w swoich granicach, prawo, którego tak tragicznie odmówiono Czechom i Słowakom w 1968 r." - stwierdza oświadczenie przysłane do PAP.
W jego dalszej części Obama zaznacza, że "dzisiejsza Rosja to nie ZSRR z czasów zimnej wojny", ponieważ "nie ma nuklearnej konfrontacji między Wschodem a Zachodem, nie ma muru berlińskiego ani Układu Warszawskiego", a USA i Rosja "mają wspólne interesy, takie jak zapobieganie rozprzestrzenianiu broni nuklearnej, walka z terroryzmem i ochrona środowiska naturalnego".
Podkreśla jednak, że USA powinny "jasno bronić swoich wartości", z którymi kłóci się postępowanie Rosji, odchodzącej od demokracji i starającej się zdominować i osłabić swoich sąsiadów.
"Takie myślenie nie ma miejsca w naszym młodym stuleciu. Ameryka ma trwały interes w tym, żeby Europa była pokojowa, demokratyczna i niepodzielona. Nie wracamy do Europy stref wpływów, w której małe kraje muszą ugiąć się przed wolą potężnego sąsiada. Każdy naród w Europie musi być w stanie wybierać swoich przywódców, swoje sojusze i swoje przeznaczenie. Dotyczy to takich krajów jak Republika Czeska, która znajduje się w centrum Europy, jak i krajów takich jak Ukraina i Gruzja, które położone są w jej wschodniej połowie" - czytamy w oświadczeniu.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/