Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Prawybory w Pensylwanii - ostatnia szansa Hillary Clinton?

0
Podziel się:

W Pensylwanii, zaliczanej do
najludniejszych stanów USA, odbędą się we wtorek prawybory w
Partii Demokratycznej, uważane za jedną z ostatnich szans Hillary
Clinton na partyjną nominację prezydencką.

W Pensylwanii, zaliczanej do najludniejszych stanów USA, odbędą się we wtorek prawybory w Partii Demokratycznej, uważane za jedną z ostatnich szans Hillary Clinton na partyjną nominację prezydencką.

Większość amerykańskich ekspertów politycznych przewiduje obecnie zwycięstwo senatora z Illinois, Baracka Obamy, w wyścigu do nominacji.

Sztab byłej Pierwszej Damy oświadczył, że chce ona wygrać w Pensylwanii różnicą 10 punktów procentowych z Obamą. Ostatnie sondaże przed wtorkowym głosowaniem wskazywały na wygraną Clinton, ale tylko 48 do 43 procent. 9 procent wyborców było niezdecydowanych.

W poniedziałek oboje kandydaci spotykają się z wyborcami w Filadelfii, Harrisburgu, Scranton, Pittsburghu i innych większych miastach Pensylwanii. Lokalne stacje telewizyjne pokazują ogłoszenia opracowane przez ich sztaby wyborcze. Obfitują one we wzajemne ataki personalne.

Clinton i Obama oskarżają się w nich o powiązania z potężnymi lobbies. To riposta na slogany w kampanii, że jako prezydenci nie będą uzależnieni od "grup specjalnych interesów" i zapoczątkują zmiany w interesie "zwykłych Amerykanów".

Obama dysponuje w tej propagandowej konfrontacji silniejszymi środkami - zebrał trzykrotnie więcej funduszy na swoją kampanię niż pani Clinton, która ma w dodatku ponad 10 milionów dolarów długu.

Czarnoskórego senatora z Illinois popierają przeważnie zamożniejsi wyborcy, absolwenci uniwersytetów, o raczej lewicowych i antywojennych poglądach. Sympatycy byłej First Lady to na ogół biedniejsi i mniej wykształceni Demokraci, w tym konserwatywni "Demokraci Reagana", religijni, opowiadający się za swobodnym dostępem do broni palnej, niektórzy ze skłonnościami do uprzedzeń etniczno-rasowych.

Obama zaszkodził sobie w oczach tych wyborców niedawną wypowiedzią, w której sugerował, że ludzie ci "lgną do swoich pistoletów i do religii", ponieważ są sfrustrowani swą złą sytuacją materialną w okresie spowolnienia wzrostu gospodarki amerykańskiej.

Wyborcy tego rodzaju są szczególnie liczni w Pensylwanii, stanie tradycyjnego przemysłu wytwórczego (huty, kopalnie), dotkniętym negatywnymi skutkami globalizacji. Wskutek znoszenia barier handlowych amerykańskie firmy przenoszą produkcję za granicę, co zmusza ich pracowników do szukania innej pracy.

Sondaże w Pensylwanii wykazywały w związku z tym początkowo nawet ponad 20-procentową przewagę pani Clinton, ale z czasem stopniała ona, kiedy Demokraci, podobnie jak w wielu innych stanach, zaczęli przechodzić na stronę Obamy, porwani jego charyzmą, zdolnościami oratorskimi i obietnicami "nowej polityki".

Tymczasem analizy prawyborów wskazują, że senator z Nowego Jorku powinna wygrać w Pensylwanii różnicą co najmniej 20 procent, jeżeli chce myśleć o nominacji. Obama ma bowiem przewagę w liczbie zebranych dotychczas delegatów na przedwyborczą konwencję Demokratów, która mianuje kandydata partii na prezydenta.

Obama ma 1645 delegatów, podczas gdy Clinton 1504. Do zdobycia nominacji potrzeba minimum 2025 delegatów. Problemem jest proporcjonalny system rozdziału delegatów, który sprawia, że tylko zdecydowane wygrane w poszczególnych prawyborach dają kandydatom zdecydowaną przewagę w liczbie delegatów.

Oprócz delegatów "zwykłych", czyli zdobytych w prawyborach, będą się liczyć jeszcze tzw. superdelegaci, czyli prominentni politycy partii, którzy automatycznie będą zasiadać i głosować na konwencji.

Superdelegatów jest prawie 800, więc mogą zaważyć na końcowym wyniku. Uważa się jednak, że będą głosować zgodnie z wolą większości delegatów zwykłych.

Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ mc/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)