W raporcie nt. lutowego nalotu sił NATO w afgańskiej prowincji Uruzgan, kiedy zginęło 27 cywilów, armia USA potwierdza, że zostali oni omyłkowo wzięci za talibów, zespół samolotu bezzałogowego dostarczył błędne dane, a wojskowi na miejscu nie zbadali sytuacji.
"Informacja o tym, że konwój nie był siłą atakującą, została zignorowana lub zlekceważona przez zespół" samolotu bezzałogowego - głosi raport.
Dokument ocenia, że źle działające lokalne ośrodki dowodzenia "nie zdołały dostarczyć dowódcy sił lądowych dowodów i analizy (wskazującej), że pojazdy nie były zagrożeniem. Nieprawidłowe i nieprofesjonalne raporty zespołu Predatora sprawiły, że dowódca sił lądowych został pozbawiony decydującej informacji".
Agencja Associated Press informuje, że rozkaz ataku był oparty na informacjach dostarczonych z bazy sił powietrznych w Newadzie w USA, gdzie zespół zdalnie kontrolował samolot bezzałogowy monitorujący konwój samochodów. Był on śledzony przez około trzy godziny.
Lutowy atak na cywilów w Uruzganie był najkrwawszym takim zajściem w Afganistanie od sześciu miesięcy. NATO zaatakowało konwój samochodów w przekonaniu, że wiezie on rebeliantów, ale w środku znajdowali się cywile. Rząd afgański potępił nalot, określając go jako "nie do usprawiedliwienia".
W opublikowanej w sobotę notatce, dołączonej do raportu, dowódca sił NATO w Afganistanie gen. Stanley McChrystal oznajmił, że wystosował listy z oficjalną naganą wobec czterech wyższych rangą oficerów w Afganistanie i upomnieniem wobec dwóch niższych rangą.
AP informuje, że w 2009 roku prawie 600 cywilów zostało zabitych w atakach NATO i afgańskich sił rządowych, i w około 60 procentach były to ofiary ataków z powietrza. (PAP)
awl/ je/
6330608 6330304 arch.