W USA wzrasta społeczne przyzwolenie dla legalizacji marihuany, co niektórzy eksperci wiążą z dojściem do głosu młodszego pokolenia i prezydenturą Baracka Obamy.
Według sondażu Instytutu Gallupa, o ile jeszcze w 2000 r. 31 procent Amerykanów opowiadało się za legalizacją marihuany, w tym roku popiera to już 44 procent.
Jeżeli poparcie będzie rosło w tym tempie, "większość Amerykanów może się opowiedzieć za legalizacją tego narkotyku już za cztery lata" - przewiduje Instytut Gallupa.
Legalizację marihuany popiera już większość społeczeństwa - 53 procent - na zachodzie USA, w takich liberalnych stanach jak Kalifornia i Oregon. Wyborcy w Kalifornii chcą poddać sprawę legalizacji pod głosowanie w plebiscycie w przyszłym roku.
W stanie tym działacze promujący legalizację proponują także, aby sprzedaż marihuany opodatkować, podobnie jak alkohol i papierosy.
Jak się szacuje, podatki od "trawki" przyniosłyby stanowi dochód 1,3 miliarda dolarów rocznie, co w czasie recesji - podkreślają zwolennicy legalizacji - postawiłoby na nogi gospodarkę Kalifornii.
W 14 stanach USA uchwalono już ustawy uznające, że nie jest przestępstwem posiadanie marihuany w niewielkich ilościach.
Prezydent Obama - który podobnie jak były prezydent Bill Clinton przyznał się do zażywania marihuany w młodości - zarządził, żeby prokuratorzy federalni nie ścigali używania marihuany do celów medycznych w stanach, gdzie jest to dozwolone, jak Oregon.
Była to zmiana polityki poprzedniej administracji w tym zakresie, zgodna z przedwyborczą obietnicą Obamy.
Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne (AMA) wezwało niedawno rząd do usunięciu marihuany z listy narkotyków objętych zakazem i zrównujących ją z takimi narkotykami jak heroina i kokaina. W poprzednich latach AMA sprzeciwiała się zdjęciu marihuany z tej listy.
Wielu lekarzy popiera stosowanie marihuany do celów medycznych - do uśmierzania bólu. Inni jednak podkreślają, że zażywanie jej uzależnia i prowadzi często do próbowania mocniejszych narkotyków.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/