Opozycyjna partia Fidesz, spodziewany zwycięzca wyborów parlamentarnych na Węgrzech w tym miesiącu, zadeklarowała w czwartek, że nie wejdzie w koalicję z innymi ugrupowaniami nawet, gdyby było to niezbędne do uzyskania kwalifikowanej większości głosów.
Jak się oczekuje, w głosowaniach 11 i 25 kwietnia centroprawicowy Fidesz znacznie wyprzedzi inne partie i być może zdobędzie większość kwalifikowaną dwóch trzecich mandatów. Poza nim do parlamentu wejdą tylko rządzący obecnie socjaliści i prawicowo-radykalne ugrupowanie Jobbik, ponadto niektóre sondaże dodają do tego liberalną proekologiczną partię LMP.
"Nie będziemy z nikim tworzyć koalicji, by mieć dwie trzecie. Do nas będzie należeć inicjatywa, a inne partie będą głosować tak, jak będą chciały" - powiedział na konferencji prasowej rzecznik Fideszu Peter Szijjarto.
Większość kwalifikowana daje możliwość nowelizowania konstytucji i zasad funkcjonowania samorządu terytorialnego. Zdaniem analityków, zmiany takie są konieczne dla zreformowania nadmiernie dużego i niewydajnego sektora publicznego.
Szijjarto wykluczył współpracę z Jobbikiem, któremu zarzuca się podsycanie wrogości do licznych na Węgrzech Romów.
"Nie nawiązaliśmy żadnej współpracy z Jobbikiem, ponieważ jest to partia ekstremistyczna, partia przemocy, są oni po prostu niebezpieczni dla Węgier. Nie widzę także sposobu na współpracę z socjalistami" - zaznaczył rzecznik Fideszu.
Dodał, iż w razie nieuzyskania dwóch trzecich mandatów jego partia i tak będzie składała wymagające większości kwalifikowanej projekty ustawodawcze, a inne ugrupowania zadecydują, czy poprzeć je, czy też nie. (PAP)
dmi/ ap/
5962097