Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Lis
Marcin Lis
|
aktualizacja

Frankowicze przed Sądem Najwyższym. Wyroki zmienią niewiele

241
Podziel się:

Ostanie wyroki Sądu Najwyższego w sprawach frankowych, choć mogą wyglądać na przełomowe, tak naprawdę zmieniają niewiele. W końcu nie tworzą precedensów. Nie oznaczają automatycznego przewalutowania kredytów.

Frankowicze przed sądami nie mogą liczyć na jednolitą linię orzeczniczą.
Frankowicze przed sądami nie mogą liczyć na jednolitą linię orzeczniczą. (East News)

Orzeczenie Sądu Najwyższego z 4 kwietnia 2019 r., w którym sędziowie uznali wniosek kasacyjny i nakazali ponownie rozpatrzyć zaskarżoną sprawę frankowicza Sądowi Apelacyjnemu, zostało błyskawicznie podchwycone przez niektóre kancelarie czy aktywistów. Pojawiły się doniesienia o przełomie, świetnym wyroku, a nawet sugestie automatycznego przewalutowania kredytów.

Niestety, ze względu na konstrukcję polskiego sądownictwa, orzeczenie Sądu Najwyższego nawet w podbnych sprawach będzie tylko wskazówką.

Spór o indeksację

Prześledźmy sprawę od początku. Klient zaciąga kredyt indeksowany do franka szwajcarskiego w czerwcu 2008 r. Kurs w sierpniu tego samego roku osiąga rekordowo niski poziom – nic tylko się cieszyć. Rzeczywistość szybko się zmienia na niekorzyść dłużnika: wartość szwajcarskiej waluty sięga niespotykanych poziomów już w 2009 r. W 2011 r. jest nawet dwukrotnie wyższa niż w chwili zaciągania kredytu. W efekcie klient przestaje spłacać raty, a w 2013 r. bank wypowiada umowę i wystawia bankowy tytuł egzekucyjny.

Zobacz także: Oglądaj też: Frankowicze nie chcą przewalutować kredytów, bo politycy obiecali lepsze warunki

To właśnie o ten bankowy tytuł egzekucyjny przez kilka lat toczy się sądowy spór. Klient tłumaczy, że został wprowadzony w błąd przez przedstawiciela banku, a do tego kurs spłaty kredytu był ustalany przez bank. Miało to być pokłosie zawarcia w umowie klauzuli abuzywnej, czyli niedozwolonej.

Zarówno sąd I, jak i II instancji odrzucił tę argumentację. Dlatego też sprawą zajął się Sąd Najwyższy, który 4 kwietnia nakazał ponownie zbadać sprawę sędziom z "apelacji". To kluczowa część orzeczenia – ponowne rozpatrzenie sprawy o pozbawienie wykonalności bankowego tytułu egzekucyjnego.

Choć wciąż nie ma pełnego uzasadnienia wyroku, to z krótkiego komunikatu wiemy, że skład orzekający uznał zawarty w umowie mechanizm indeksacji za niezgodny z prawem. Powołał się przy tym na art. 385 [1] Kodeksu cywilnego.

Jak wyjaśnia w rozmowie z money.pl radca prawny Ewelina Nieznalska z Kancelarii NP & Współpracownicy, przywołany artykuł stanowi, że postanowienie umowy nieuzgodnione indywidualnie z klientem nie wiąże go, gdy "kształtuje prawa i obowiązki w sposób sprzecznym z dobrymi obyczajami czy rażąco naruszający jego interesy”. Czyli jest przykładem tzw. klauzuli abuzywnej.

- Jeśli sędziowie w uzasadnieniu dokonali wykładni klauzuli abuzywnej, to Sąd Apelacyjny będzie musiał ją uwzględnić w swoim wyroku. Jeśli nie, SA może orzec dowolnie - dodaje Ewelina Nieznalska i przypomina, że orzeczenia SN nie tworzą precedensów - są wiążące dla spraw, w których zostały wydane. W pozostałych mogą być pewnego rodzaju "wskazówką".

- Oczywiście w kolejnych podobnych procesach sądy mogą orzekać zupełnie inaczej, jednak będą potrzebowały silnych argumentów, by utrzymać wyrok, gdyby ten trafił przed SN - wyjaśnia nam prawnik.

Sędzia z frankami

Drugim z ważnych wyroków był ten z 10 kwietnia, który jednak ucieszył bardziej banki. Choć Sąd Najwyższy stwierdził, że sędziowie posiadający kredyty we frankach nie muszą się wyłączać się ze spraw z powództw lub przeciwko frankowiczom, to równocześnie nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy o unieważnienie umowy kredytowej. Umowy, w której znalazły się aż trzy klauzule abuzywne. SN uznał jednak, że "apelacja" za słabo uargumentowała wyrok, w którym nakazała rozwiązanie umowy.

Efekt jest taki, że w ciągu tygodnia SN wydał dwa wyroki dotyczące kredytów we frankach. Z jednego cieszą się zadłużeni, z drugiego banki. Do procedury automatycznego przewalutowania tak samo daleko jak do uznania, że wszystko z tymi kredytami było w porządku. Równie daleko jest do ustawy o pomocy frankowiczowom, o czym na początku kwietnia informowaliśmy w money.pl.

Na koniec 2018 r., według informacji BIK, w Polsce było około 450 tys. kredytów indeksowanych do walut obcych lub denominowanych w tych walutach (głównie CHF) na łączną kwotę ponad 107 mld zł.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

kredyty
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(241)
Dneirf
5 lata temu
Do wszystkich, którzy pytają: a ci by było gdyby frank spadł do 1 zł. Otóż kochani, zgodnie z umową, oprocentowanie kredytu poszłoby do góry. Całe ryzyko kredytowe ponoszą klienci, a bank zawsze zarabia. I bardzo dobrze, że zarabia, ale nie może być też tak, że kredytobiorca płaci faktycznie 70-80% więcej niż pożyczył. To już jest zwykła lichwa i oszustwo. A jeśli macie wątpliwości, to spróbujcie teraz dostać kredyt we frankach. Nie są udzielane, bo banki nie przewidują wzrostu kursu :)
julia
5 lata temu
10 lat pracy w USA I kredyt, od setki weksel windykator splacony hbwdp
julia
5 lata temu
10 lat pracy w USA I kredyt, od setki weksel windykator splacony hbwdp
nyf
5 lata temu
widzialy oczeta jakie sa kocieta,
iu7565
5 lata temu
Przede wszystkim, rewizji powinno zostać poddane PRZERZUCANIE PRZEZ BANKI NA KLIENTA WSZYSTKICH RYZYK. To jest niesprawiedliwe! Ryzyko zmiany stopy walutowej powinno być dzielone przez bank i kredytobiorcę po połowie. Bank, jako specjalista, ujmuje takie ryzyko w stałym oprocentowaniu, a klient ma wszystko podane ze szczegółami. A tak naprawdę, to banki powinny wziąć to ryzyko na siebie, bo to jest ich środowisko, którym manipulują dla osiągania zysków. Prosty człowiek z ulicy nie ma najmniejszego wpływu na te zmiany. Więc, dlaczego miałby ponosić skutki dążeń banków do wzbogacania się. Niech każdy odpowiada za to, co robi!!
...
Następna strona