Otrzymanie kredytu hipotecznego, finansującego w całości zakup mieszkania lub domu, to obecnie rynkowa norma. Znacznie gorzej wygląda sytuacja inwestorów poszukujących kredytu na zakup działki budowlanej. Kredyty na ten cel często obwarowane są wymogiem posiadania własnego wkładu - czytamy w „Rzeczpospolita".
Zdaniem Aleksandry Łukasiewicz z Open Finance część instytucji ogranicza albo maksymalny okres kredytowania, albo maksymalne LTV, czyli stosunek kwoty kredytu do wartości nieruchomości.
Gazeta zauważa, że bardzo duże ograniczenia w kredytowaniu działek wprowadziły banki zaliczane do najbardziej liberalnych - GE Money i Millennium. Pierwszy w ogóle nie udziela kredytów, gdzie zabezpieczeniem jest działka budowlana. Drugi natomiast stawia daleko idące ograniczenia. Bank udzieli kredytu, ale najwyżej na połowę wartości działki.
Podobne ograniczenia wprowadziło też kilka innych banków. I tak Pekao SA pożyczy 60 proc. wartości działki, ING - 50 lub 80 proc., zależnie od jej sytuacji prawnej, a Kredyt Bank 70 lub 80 proc., w zależności od waluty kredytu.
Jak podkreśla gazeta nie oznacza to jednak, że na rynku nie można znaleźć banku, który udzieli na zakup działki kredytu w wysokości 100 lub więcej proc. jej wartości. Identyczne warunki niezależnie od celu kredytowania (taki same warunki w przypadku nabycia domu, mieszkania i działki) oferują BGŻ, BPH, PKO BP, Multibank i mBAnk, Santander Bank, czy też Raiffeisen Bank.