Wrzesień 2015 roku. Szczyt kampanii przed wyborami parlamentarnymi. PiS jest świeżo po zwycięstwie Andrzeja Dudy, a Beata Szydło oficjalnie została przedstawiona jako kandydatka na premiera w przypadku zwycięstwa w wyborach.
Szydło jeździ po kraju i przekonuje, że warto głosować na PiS. Na wiecach partyjnych obiecuje obniżenie wieku emerytalnego, co razem z 500+ jest motorem napędowym kampanii.
Na oficjalnym koncie Prawa i Sprawiedliwości na Twitterze pojawia się wpis, który w ostatnich godzinach dostał drugie życie.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
"Kłamstwem jest twierdzenie, jakoby wydłużenie wieku emerytalnego niosło za sobą większe kwoty emerytur" - czytamy w nim. To cytat właśnie z Beaty Szydło.
Dziś użytkownicy nie szczędzą złośliwości, komentując wpis w dosadnych słowach. "Patrz Beata, raptem 4 lata minęły i co? I bęc:" - pisze jeden z internautów, załączając wpis byłego wiceministra pracy, dziś odpowiedzialnego za wdrożenie Pracowniczych Planów Kapitałowych - Bartosza Marczuka.
Ten, o którym w ostatnich kilkudziesięciu godzinach jest tak głośno. Marczuk w kontekście niskich emerytur pisze w nim: "kto ma słabe nerwy, niech nie czyta". Opisywaliśmy go zresztą na łamach money.pl.
Ironii jest więcej. Ale to wszystko w czasie, gdy coraz głośniej mówi się o głodowych emeryturach z ZUS. I gdy przedstawiciele partii rządzącej zachęcają, by mimo osiągnięcia wieku emerytalnego pracować dalej, bo każdy dodatkowy rok oznacza wyższą emeryturę.
Do tego ciągłe zachęty do dodatkowego oszczędzania, by po 60. lub 65. urodzinach nie zostać bez grosza przy duszy.
Twierdzenie, że "wydłużenie wieku emerytalnego niesie za sobą większe kwoty emerytur" wcale kłamstwem więc nie jest. Tak się okazało po nieco ponad 4 latach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl