Zabiorą się za zmiany w PPK? "Pomysły mogą skończyć się katastrofą"
Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK) znalazły się na celowniku ekipy Donalda Tuska. Jakiekolwiek zmiany w sztandarowej reformie PiS-u mogą być katastrofalne w skutkach — ostrzegają eksperci pytani przez money.pl. Likwidacja automatycznego zapisu do programu emerytalnego byłaby początkiem jego końca.
Według nieoficjalnych ustaleń "Gazety Wyborczej" szykująca się do przejęcia władzy koalicja pod wodzą Donalda Tuska zastanawia się nad zmianami w Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK) — flagowej reformie emerytalnej PiS. Polityk Koalicji Obywatelskiej powiedział dziennikowi, że "pod rozwagę należy wziąć zmiany w obowiązkowym zapisywaniu pracowników do dobrowolnego programu emerytalnego". Szczegółów nie ujawnił.
— Automatyczny zapis to klucz do sukcesu PPK. Wystarczy spojrzeć na 4-letnie osiągnięcia: w programie oszczędza ponad 45 proc. uprawnionych, czyli 3,37 mln osób, które odłożyły w sumie 20,22 mld zł. Nie dałoby się tego osiągnąć w tak krótkim czasie bez automatycznego zapisu. Świadczy o tym również fakt, że wśród osób od 55. roku życia, które zapisują się dobrowolnie, partycypacja jest 7-procentowa — przekonuje w rozmowie z money.pl Robert Zapotoczny, prezes PFR Portal PPK oraz współtwórca ustawy o PPK.
Psycholog Igi Świątek o zarobkach, podatkach i hejcie w sporcie - Daria Abramowicz - Biznes Klasa #6
PPK funkcjonują od 2019 r. i wprowadzono je jako alternatywę dla Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE), których likwidację, poprzez przeniesienie pieniędzy do ZUS-u, rozpoczął rząd PO-PSL, a kontynuował ten proces rząd PiS. Dlatego dziś PPK borykają się brakiem zaufania wśród Polaków. Gdyby nie automatyczny zapis, liczba uczestników byłaby marginalna.
Automatyczny zapis obowiązuje w przypadku bliźniaczego programu działającego od 2008 r. w Wielkiej Brytanii — Workplace Pension. Dzięki temu partycypacja wynosi tam 88 proc. Natomiast po 48 latach obowiązywania w USA programu 401(k), do którego zapis jest dobrowolny, partycypacja jest mniejsza niż 50 proc.
Jeden krok za daleko może zabić PPK
— Budowanie zaufania społeczeństwa do PPK wymaga czasu i cierpliwości. W każdej chwili można się wypisać z PPK. Jeśli jednak nastąpi zmiana w przepisach skutkująca dobrowolnym zapisem, będzie to początek końca tej reformy — ostrzega przedstawiciel PFR.
W podobnym tonie wypowiadają się dwaj kolejni rozmówcy money.pl.
Absolutnie jestem za tym, aby automatyczny zapis został w PPK — zarówno ten obowiązujący w momencie zatrudnienia pracownika, jak i ten cykliczny, co cztery lata. Według mnie powinien być nawet co dwa lata, bo to dobre rozwiązanie zwiększające partycypację — mówi dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego.
— Z doświadczenia nie tylko polskiego wiemy, że automatyczny zapis jest najlepszym z możliwych rozwiązań, które pozwala zwiększać uczestnictwo w PPK. Dopiero w kolejnym kroku, gdy uczestnik przekona się do programu, z którego w dowolnym momencie może zrezygnować, warto próbować zachęcić go do zwiększenia składek — dodaje doradca inwestycyjny Andrzej Sołdek.
Przeciwnego zdania jest Piotr Kuczyński, analityk Domu Inwestycyjnego Xelion. — Nie jestem wrogiem tego programu, jednak inaczej bym go ułożył. Od strony inwestycyjnej oceniam PPK dobrze, bo przynosi zyski. Na pewno nie inwestowałbym pieniędzy w małe i średnie spółki, bo to może się źle skończyć. Nie nazywałbym też go emerytalnym, jeśli oszczędzamy przez 10 lat. Gdyby to był dobrowolny program emerytalny — należałoby wydłużyć czas oszczędzania i nie zmuszać ludzi do uczestnictwa — to myślę, że gwałtownie wzrosłaby partycypacja do 75-80 proc. — mówi w rozmowie z money.pl.
Jednocześnie analityk ostrzega, że jeśli nowe pomysły polityków będą rodziły najmniejsze wątpliwości co do trwałości tego programu, "skończy się to katastrofą", czyli wypisaniem się większości ludzi z PPK. Jeśli do tego dojdzie — uważa Kuczyński — program przestanie przynosić zyski.
PPK do poprawy, ale ostrożnie
Przypomnijmy, że uczestnicy są zapisywani do poszczególnych funduszy w momencie przystąpienia do PPK. Następnie odprowadzane wpłaty są inwestowane według ściśle określonej strategii inwestycyjnej. Pracownicy są zapisywani automatycznie w chwili zatrudnienia, a później co cztery lata. Co ważne, z programu można się wycofać, wypłacając zgromadzone oszczędności.
Zdaniem prezesa IE teraz jest właściwy moment na udoskonalenie PPK. W rozmowie z nami popiera zmianę polityki inwestycyjnej, ale nie radykalnie. Wskazuje, że wystarczyłoby więcej kapitału inwestować w akcje spółek z GPW, mniej zaś w obligacje. Dodaje, że warto uwzględnić potrzeby tych, którzy nie chcą inwestować w spółki szkodliwe dla środowiska.
Według Kolka należałoby zintensyfikować kampanie edukacyjno-informacyjne. Obecnie w PPK oszczędzają lepiej wynagradzani pracownicy. Osoby z niskimi pensjami rzadko kiedy uczestniczą w programie emerytalnym, dlatego — uważa nasz rozmowa — warto zastanowić się nad tym, co zrobić, aby je zachęcić.
Jak to zrobić? — Np. zwalniając (uczestników programu z najniższymi zarobkami — przyp. red.) z obowiązkowej wpłaty (minimum 0,5 proc. wynagrodzenia). W przypadku tych osób wpłatę wnosiliby wyłącznie pracodawcy (minimum 1,5 proc.). Niewątpliwie wpłynęłoby to pozytywnie na liczbę uczestników programu — radzi Kolek.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl