Prowadzący działalność gospodarczą przyzwyczaili się w 2017 r. do stałych składek, które odprowadzali do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Łącznie z ubezpieczeniem chorobowym wynosiły w minionym roku 1172 zł i 52 grosze. Chyba że przedsiębiorca otworzył działalność mniej niż dwa lata wcześniej i korzystał z tzw. krótkiego ZUS-u, czyli preferencyjnej stawki - wtedy jego miesięczna składka wynosiła 487,90 zł.
Tymczasem opublikowane w środę dane Głównego Urzędu Statystycznego dotyczące wynagrodzeń w IV kwartale 2017 r. pozwalają obliczyć, jakie będą zobowiązania przedsiębiorców w 2018 r. Okazuje się, że wzrosną w przypadku standardowych składek do 1232,18 zł miesięcznie, a w przypadku preferencyjnych - do 520,09 zł.
- Oznacza to wzrost standardowej składki o 5,1 proc. oraz preferencyjnej o 6,6 proc. Wzrost jest szybszy niż w 2017 r., kiedy stawki rosły o odpowiednio 4,6 i 4,9 proc. - podliczyli Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej.
Przedsiębiorcy muszą się więc przygotować na dodatkowe wydatki rzędu 715,2 zł w skali roku (w przypadku stawek preferencyjnych zapłacą o 386,28 zł więcej w skali roku).
Jak zauważają Pracodawcy RP, taki wzrost zobowiązań jest konsekwencją rosnących płac w gospodarce.
- Dobrze prosperująca część przedsiębiorców praktycznie nie odczuje różnicy, choć dla niektórych mikrofirm będzie to stanowiło zwiększenie i tak niewspółmiernych obciążeń. Dlatego warto zastanowić się nad wprowadzeniem takich rozwiązań, które powiążą wysokość składek z efektem ekonomicznym prowadzonej działalności - mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Od początku 2018 r. przedsiębiorcy wpłacają wszystkie składki na ubezpieczenia społeczne (łącznie ze składkami za grudzień 2017 r.) na jeden rachunek zamiast dotychczasowych czterech. To ułatwienie, ale prowadzący działalność muszą mieć świadomość, żeci, którzy mają zaległości w opłacaniu składek, stracą prawo do świadczeń z funduszu chorobowego.