Pierwsza połowa notowań na rynkach starego kontynentu upłynęła w kolorze zielonym. Brak istotnych danych makro nie zachęcał do zwiększonej aktywności inwestorów.
Dzisiejsze poranne zamknięcie parkietów azjatyckich w przeciwieństwie do wczorajszej słabej sesji za oceanem, wypadło okazale. Co prawda japoński Nikkei 225 finiszował na -0,1 procent, ale Hang Seng zyskał +2,2 procent, a Shanghai B-Shares wskazał aż +7,8 procent.
Tymczasem kontrakty terminowe na główne amerykańskie indeksy zapowiadają dobre otwarcie na Wall Street. Około południa czasu polskiego oscylowały średnio +0,5 procent. Warto zwrócić uwagę na cenę ropy naftowej, która wciąż konsoliduje się poniżej 115 dolarów za baryłkę.
Giełdy europejskie radzą sobie całkiem przyzwoicie, przy czym rynki dojrzałe nieco lepiej niż wschodzące i rozwijające się. Londyn FTSE 100 wskazywał +1,1 procent, Francja CAC40 zyskiwał +1 procent, podczas gdy Czechy CTX +0,5 procent, z kolei warszawski WIG20 dryfował na ten czas w okolicy wczorajszego zamknięcia.
Aktywność na GPW jest raczej umiarkowana. Obrót rzędu 0,4 miliarda złotych po godzinie 12:00 może zadowalać w sytuacji, kiedy znacznie istotniejsza będzie druga połowa sesji, kiedy to poznamy szereg publikacji makro dotyczących krajowej gospodarki.
Dzisiejsze otwarcie indeksu blue chipów rozpoczęło się 7 punktową luką w górę. Filarem największej dwudziestki był zdecydowanie KGHM, który po wczorajszej przecenie odrabiał straty. Konglomerat zyskiwał ponad +4 procent, jednak w połowie sesji zszedł poniżej +2 procent. Równolegle obrót na spółce w wysokości 106 milionów złotych, zapewniał jej pierwsze miejsce w rankingu najbardziej płynnych walorów
Dzisiejsza sesja za oceanem nie przyniesie istotnych publikacji wskaźników koniunktury, stąd popyt i podaż będą zdane na własne siły.
Warto zwrócić uwagę na sytuację techniczną WIG20. Flagowy indeks stopniowo realizuje sygnał sprzedaży z piątku 1 sierpnia. Oscylator stochastyczny największej dwudziestki zszedł ponownie do strefy wyprzedania. Indeksy, które dotychczas posuwały się w bok, teraz spadają pod wpływem własnego ciężaru.