Sesja rozpoczęła się na podobnym poziomie do wczorajszego zamknięcia. Pierwsza połowa handlu to wyraźny trend wzrostowy. Jednak już po godzinie 12:00 zabrakło sił na kontynuację wzrostów. Skutkiem powyższego okazał się test minimum sesyjnego, który w przypadku WIG20 wypadł na pułapie 1943 punktów. Ostatnie godziny notowań przyniosły marazm i brak chęci zarówno po stronie popytu i podaży na zawieranie większych transakcji.
Aktywność krajowych inwestorów należała do umiarkowanych. Obrót na szerokim rynku rzędu 1,1 miliarda złotych nie może być wskazówką co do istotności dzisiejszej sesji, ale jest miłym akcentem pokazującym siłę największej dwudziestki przy nowym lokalnym szczycie.
Krajowemu parkietowi tym razem nie przeszkadzały rynki zagraniczne, dzięki czemu obóz niedźwiedzia nie mógł sobie pozwolić na śmielsze zmiany intraday. Podobnie jak wczoraj, GPW była jednym z najsilniejszych rynków w regionie i całej Europie. W niedalekiej przeszłości zdarzały się takie sytuacje, że warszawski parkiet niejako wyprzedzał zmiany na rynkach globalnych.
W trakcie sesji poznaliśmy decyzję Europejskiego Banku Centralnego, który postanowił pozostawić koszt pieniądza na dotychczasowym poziomie. Powyższe potwierdza inną politykę ECB w porównaniu chociażby do FED. W dłuższej pespektywie, o ile kraje Eurolandu udźwigną lokalne problemy w skali makro, taka polityka powinna przełożyć się na większą wiarygodność kredytową starego kontynentu w porównaniu np. z USA.