Na krajowym podwórku jedyną informacją, która naprawdę zelektryzowała inwestorów, były wieści o dużo niższym od oczekiwań wzroście produkcji przemysłowej. Czyżby nasza gospodarka zaczynała dostawać zadyszki?
Więcej światła na tę hipotezę rzucą zapewne wyniki finansowe spółek za
pierwszy kwartał, których sezon publikacji zacznie się w ciągu kilku
tygodniu. Tradycyjnie zacznie go już w poniedziałek Bank Millennium.
Poza wynikami spółek ospały rynek mogą wyrwać z marazmu nowe oferty
akcji - zwłaszcza sprzedaż akcji Cyfrowego Polsatu. Analitycy obawiają
się, że jest ona za mała, by przyciągnąć na parkiet nowych inwestorów,
a jednocześnie wystarczająco duża, by odwrócić uwagę graczy i ich
kapitał od już notowanych spółek.
WIG i WIG20 nie przekroczyły w minionym tygodniu żadnych ważniejszych
barier, choć pierwszy z nich wzrósł o 1 proc., a drugi o niecałe 3
proc. Nasze indeksy rosły wolniej, niż giełdy Europy Zachodniej oraz
parkiety w USA, ale to nie może dziwić, gdy parzymy na obroty akcjami
w Warszawie. Są one bardzo niskie, co dowodzi słabości popytu i czyni
coraz większym ryzyko, że każde, choćby niewielkie, zwiększenie podaży
skończy się dość gwałtownym spadkiem cen.