Inwestorzy mają za sobą kolejną nieudaną próbę sforsowania poziomu 1900 pkt. Nie wszystko bowiem poszło zgodnie z planem.
Po szalonych wzrostach na Wall Street i azjatyckich parkietach, przyszedł czas na europejskie giełdy. Poprawa nastrojów na rynkach finansowych rozochociła inwestorów, co zwłaszcza było widać na walutach i giełdach naszego regionu. W Warszawie rozpoczęło się od mocnego uderzenia kupujących czyli blisko 2 proc. wzrostu indeksu WIG20. Przewaga kupujących okazał się na tyle duża, że koło południa mogliśmy obserwować przełamanie psychologicznej bariery 1900 pkt., po czym nastąpił odwrót.
Wyraźnym sygnałem dla inwestorów do odwrotu okazały się fatalne dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Liczba rozpoczętych budów domów drastycznie spadła do 458 tys. co jest najniższym poziomem od 1959 roku. Tymczasem rynek spodziewał się danych na poziomie 530 tys. Znacząco obniżyła się również liczba wydanych pozwoleń na budowę.
Opublikowane dane bardzo rozczarowały inwestorów. Kontrakty na amerykańskie indeksy, które do południa notowały całkiem solidne wzrosty, ruszyły mocno w dół schodząc pod kreskę. Początek notowań na Wall Street miał miejsce blisko wczorajszego zamknięcia z tendencją do spadków w kolejnych minutach handlu.
Największym powodzeniem na GPW cieszyły się największe podmioty. Początkowo na wartości drożała zdecydowana większość blue chipów. Nie wszystkim udało się utrzymać wzrosty do samego końca sesji. Najmocniej na poprawie nastrojów zyskały spółki surowcowe oraz sektor bankowy. Wzrosty na rynku surowców o ponad 4 proc. wywindowały kurs PKN Orlen i 3,5 proc. Polskiej Miedzi. Z banków najmocniej poszły w górę papiery Pekao, blisko 4 proc. Warto odnotować 6 proc. zwyżkę Asseco, które ostatnio pozytywnie zaskoczyło inwestorów raportem za I kwartał.
W końcówce indeksom udało się zdobyć parę punktów przez co dało nam niemal 2 proc. wzrost WIG20 na wtorkowym zamknięciu. Obroty na całym rynku były wyraźnie większe w porównaniu z tymi wczorajszymi, ale kwota 1,3 mld zł wciąż nie robi wrażenia.