Do tego należy dodać spadające ceny na rynkach surowcowych, którym nie na rękę jest dzisiejsze umocnienie dolara. Inwestorzy mają coraz większe wątpliwości, co do zapowiadanego ożywienia w globalnej gospodarce, zwłaszcza w kontekście sprzecznych ze sobą danych napływających z największych światowych gospodarek.
Przecena w Warszawie rozpoczęła się z chwilą, gdy rozpoczął się handel. W trakcie sesji nie napłynęły żądne istotne dane, które byłyby w stanie zmienić obraz poniedziałkowych notowań. Indeksy na warszawskim parkiecie do samego zamknięcia nie były w stanie się podnieść. W końcówce nie pozwoliły na to spadki, które zagościły na amerykańskim rynku akcji.
Pogorszenie nastrojów na rynkach finansowych odsunęło w czasie wizję pokonania granicy 2000 pkt w Warszawie. Nie została ona jednak przekreślona chociażby na fakt, że dzisiejsza zniżka indeksów była w pewnym sensie kontrolowana, a wsparcie na poziomie 1920 pkt dla WIG20 zostało obronione.
Poniedziałkowa przecena najmocniej uderzyła w największe podmioty notowane w Warszawie. Wyraźna przecena ma miejsce w przypadku spółek paliwowych. Na notowaniach PKN Orlen i Lotosu zaważyły spadające ceny surowców na świecie. Płocki gigant potaniał o blisko 5 proc., a akcje Lotosu zanotowały ponad 3 proc. spadek. Równie słabo zachowywały się walory KGHM, które zamknęły się 2,6 proc. stratą.
Jednak największy udział w spadkach na GPW miały mocno tracące na wartości akcje banku PKO BP. Największy gracz na polskim rynku bankowym znalazł się dziś w centrum uwagi inwestorów. Najpierw za sprawą planowanej emisji, która będzie znacznie większa niż oczekiwał rynek (nawet 17 mld zł licząc po cenie rynkowej). Niedługo potem rynek obiegła informacja, że gigant bankowy zmienił wcześniejsze plany i chce przeznaczyć cały ubiegłoroczny zysk na dywidendę. Reakcja inwestorów odnośnie emisji był negatywna. Na zamknięciu akcje banku poszły w dół o prawie 5,5 proc.