Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Barembruch
|

Już po odbiciu? Niekoniecznie

0
Podziel się:

Czwartkowa sesja przyniosła wreszcie długo wyczekiwane i wypatrywane przez inwestorów tęsknym wzrokiem odbicie.

Już po odbiciu? Niekoniecznie

Czwartkowa sesja przyniosła wreszcie długo wyczekiwane i wypatrywane przez inwestorów tęsknym wzrokiem odbicie. Nie było ono ani mocne, ani spektakularne, ale najważniejsze, że rynek wreszcie zaczął szukać twardego dna.

WIG zyskał raptem 0,75 proc., a indeks największych spółek WIG20 tylko nieco więcej - niecałe 0,9 proc. Co prawda były przykłady mocnych wzrostów cen, jak np. zwyżki firm medialnych Agory i TVN, biotechnologicznego Biotonu, banku BPH, czy budowlanej PBG (wszystkie zyskały od 5 do 8 proc.), jednak na całym rynku przewaga spółek rosnących (225) nad malejącymi (prawie 100) nie była wcale oszałamiająca.

Po raz drugi z rzędu wysokie były obroty. Wprawdzie te czwartkowe - 2,3 mld zł - nie dorównywały skalą środowym (prawie 3,4 mld zł), ale nadal widać na parkiecie chęć spekulacyjnego kupowania akcji. Cóż, jeśli wierzyć zarządzającym TFI BZWBK (prowadzą fundusze spod znaku Arki), że pod względem wskaźników rynkowych (dla wtajemniczonych - chodzi o takie wskaźniki, jak np. cena/zysk, cena/wartość księgowa) ceny polskich akcji wróciły do poziomu z 2003 r., czyli początku hossy, ryzyko zakupu teraz jest niewielkie. Nawet jeśli ceny jeszcze spadną, to nie powinno nam grozić powtórne ich załamanie.

Może i nie powinno, ale patrząc na to, co działo się w czwartkowy wieczór na parkietach amerykańskich, można mieć pewne obawy. Sięgające 2-3 proc. spadki indeksów Nasdaq, S&P i Dow Jones na pewno nie pomogą w utrzymaniu się dobrych nastrojów na parkiecie. Z USA nadeszły kolejne fatalne informacje - bank inwestycyjny Merrill Lynch utworzył gigantyczne rezerwy na stracone aktywa (głównie papiery wartościowe związane z ryzykownymi kredytami hipotecznymi), zaś urząd statystyczny podał gorsze niż oczekiwano liczby dotyczące rozpoczęcia nowych budów domów.

A więc już po odbiciu? Niekoniecznie. Cała nadzieja w tym, że nasi inwestorzy, dużo ciężej doświadczeni spadkami, niż ich amerykańscy koledzy, wykażą się tym razem żelazną dyscypliną i nie zaczną sprzedawać akcji za wszelką cenę, uznając że ceny spadły do atrakcyjnych poziomów. W końcu od początku roku nasz WIG20 stracił już na wartości 15 proc., a Dow Jones tylko 6 proc.

Taki scenariusz jest możliwy, zwłaszcza że do podobnych wniosków doszli inwestorzy w Azji - indeks tokijskiej giełdy Nikkei w nocy naszego czasu mocno szorował po dnie, ale na zamknięciu sesji udało mu się odrobić straty i zakończył dzień 0,6 proc. na plusie.

Giełdy w Hong-Kongu i w Szanghaju co prawda spadły, ale niewiele - tylko o kilka dziesiątych procenta.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)