Przez większość dnia indeks największych spółek wahał się między poziomem wtorkowego zamknięcia, a okolicą 1750pkt. Na większe zdobycze żadna ze stron nie mogła sobie pozwolić. Inwestorów rozczarowały kolejne słabe dane makroekonomiczne, szczególnie te dotyczące produkcji p[przemysłowej w USA. Jednak wystarczył ruch w górę po słabszym otwarciu na Wall Street aby europejskie byki pokazały kto rządzi na parkiecie.
Dzięki temu podczas ostatniej godziny handlu WIG20 podniósł się z poziomu 1750pkt do 1784pkt co jest dziennym maksimum i równocześnie poziomem zamknięcia. Oznacza to wzrost o 0,8%. Indeks szerokiego rynku wzrósł o 0,73% (28274,98pkt). DAX i CAC40 zakończyły handel na kosmetycznych zniżkach: -0,16% i -0,48%. Za oceanem sesja wyglądała bardzo podobnie. Przez większość dnia indeksy wahały się wokół poziomów z wtorkowego zamknięcia, a ostatnie minuty były mocno zwyżkowe. Dzięki temu S&P500, DJIA i NASDAQ zwyżkowały o 1,25% 1,38% i 0,07%.
Powodów końcowego szału zakupów zza oceanem należy szukać w informacji o spowolnieniu dynamiki wzrostu liczby nie spłacanych kart kredytowych. Ponadto do ocieplenia klimatu inwestycyjnego przysłużyła się Beżowa Księga FED gdzie zwrócono uwagę, że tempo kurczenia się gospodarki zmalało. Oczekiwania przed kolejną sesją są mieszane. Wczorajsze zachowanie rynków i końcowa przewaga popytu świadczy o chęci przerwania konsolidacji i kontynuowania trendu wzrostowego.
Jednak wszystko wskazuje, że przynajmniej do końca tygodnia zostaniemy pod mocnym wpływem otoczenia, którego zachowanie będzie zdeterminowane wynikami kwartalnymi największych banków w USA (dziś poznamy wyniki JP Morgan Chase) oraz danymi makro. O godz. 14.30 napłyną informacje z amerykańskiego rynku nieruchomości, a o godz. 16 poznamy odczyt indeksu Fed z Filadelfii (-31,8pkt). Japoński NIKKEi225 zakończył czwartkową sesję kosmetycznym wzrostem o 0,14%, a kontrakty terminowe na S&P500 spadają o 0,2%. Prawdopodobne neutralne otwarcie ze wskazaniem na zielona stronę.