Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Nie ma chętnych do kupna akcji

0
Podziel się:

Pierwsza część dzisiejszej sesji potwierdza, że mimo małych obrotów inwestorzy na poważnie wzięli wyraźny sygnał sprzedaży, jakim było wczorajsze przełamanie ubiegłorocznego dołka przez naszą giełdę.

Nie ma chętnych do kupna akcji

WIG nie pozostawił wątpliwości - pierwszy raz od sierpnia 2004 r. znalazł się poniżej 24 tys. pkt. Niemniej jednak takie sesje, jak dzisiejsza i poniedziałkowa, nastręczają sporo wątpliwości. Chodzi o aktywność inwestorów. Można byłoby się spodziewać, że przełamanie tak ważnej bariery, jak poprzedni dołek bessy, wywoła więcej emocji i skłoni inwestorów do odważniejszych ruchów. Część będzie bronić wsparcia, inni zdecydują się na sprzedaż akcji w obawie przed kolejnymi zniżkami. Wczoraj jednak i dziś w przedpołudniowej fazie sesji widać raczej rezygnację.

Wątpliwości potęguje fakt, że jesteśmy jednym z najsłabszych rynków na świecie. Generalnie widać, że zupełnie nie ma kupujących. OFE, które miały być źródłem popytu na nasze akcje w tym roku zupełnie nie kwapią się z wydawaniem pieniędzy. Nie chcą kupować akcji spółek, których zyski silnie spadają i mogą mieć przez to kłopoty. W przypadku OFE zazwyczaj obserwujemy działanie z opóźnieniem. Najpierw muszą pojawić się symptomy poprawy, potem dopiero płyną pieniądze. Symptomatyczne jest to, że poprzednia bessa z lat 2000-2003 skończyła się, gdy OFE zaczęły wyprzedawać akcje. Ewentualnie OFE kupują po gwałtownych falach spadkowych, a takiej teraz nie ma. Na zagranicznych inwestorów nie można teraz liczyć, bo nasz region jest traktowany jako bardzo ryzykowny, a nastrój niepewności potęguje sytuacja w Rosji i gwałtowny spadek rubla. Inwestorzy
indywidualni raczej spekulują niż inwestują, a TFI nie bardzo mają za co kupować. Stąd rynek stopniowo opada. Perspektywa zejścia WIG do 22,5 tys. pkt wydaje się w tej sytuacji jak najbardziej realna. Czy spadniemy niżej dziś nie jest łatwo powiedzieć. Trzeba śledzić rozwój wypadków. Przy 22,5 tys. pkt WIG ma bardzo silne wsparcie, związane ze szczytem internetowej hossy.

Negatywnie trzeba odebrać brak większej reakcji zarówno u nas, jak i w Europie na uchronienie się amerykańskiej giełdy przed spadkiem w poniedziałek. Widać, że inwestorzy odbierają to jedynie jako próby bronienia wsparcia, jakie S&P 500 ma przy 800 pkt, a nie traktują jako wyrazu siły rynku. W takich warunkach trudno liczyć na przełom. Pojawiające się dane makroekonomiczne w dalszym ciągu nie są zachęcające. W grudniu, pierwszy raz od kilkudziesięciu lat, wydatki osobiste Amerykanów spadły w skali roku. Co prawda lepiej od oczekiwań wypadł wskaźnik aktywności przemysłu ISM, który jest traktowany jako wskaźnik wyprzedzający, ale jego poprawa nie jest na tyle duża, by można było mówić o odwracaniu negatywnych tendencji. W dalszym ciągu więc aktualny pozostaje scenariusz, w którym rynki w Europie i Ameryce zmierzają do pokonania silnych wsparć - na Starym Kontynencie ubiegłorocznego dołka, w USA dołka internetowej bessy. To byłoby kolejnym negatywnym impulsem dla warszawskiego parkietu.

ZOBACZ TAKŻE:

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)