*Początek tygodnia nie był zbyt udany dla byków na warszawskim parkiecie. Jednak niedźwiedzie też mogą odczuwać pewien niedosyt, mimo że WIG20 spadł o 1,4%, kończąc dzień na poziomie 1455,67 pkt. *
Poranne spadki na światowych parkietach, zostały także na WIG20 dość szybko wykorzystane do sprowokowania większej przeceny. Około południa spadek dochodził do około 2,5%. Jeszcze przed rozpoczęciem sesji w USA, podaż próbowała wyłamać się dołem z kilkugodzinnej konsolidacji ale wzrosty w USA po otwarciu tamtejszych indeksów, zniweczyły te działania. Pojawienie się większego popytu, który ostatecznie oddał jednak jeszcze trochę pola, przełożyło się na dość nijakie zakończenie sesji, z którego żadna ze stron nie jest raczej zadowolona.
Podaży nie udało się przetestować wsparcia w okolicach 1415 pkt z kolei popyt nie wykorzystał końcówki do wyjścia na plus, co potwierdziłoby jego dominację obserwowaną od kilku dobrych sesji. Notowania za oceanem zakończyły się spadkami głównych indeksów. S&P500 zniżkował o 1,0%, DJIA spadł o 1,2% a Nasdaq Comp o 2,0%. Dziś rano nastroje na rynkach były dość mieszane. Japoński Nikkei225 zniżkował o 0,4% ale na prawie 1,0% plusach notowane były kontrakty terminowe na S&P500. WIG20 od połowy lutego porusza się w krótkoterminowym trendzie wzrostowym, dla którego górnym ograniczeniem jest linia poprowadzona przez maksima kilka czarnych świec.
Popyt mimo widocznej w ostatnim czasie przewagi nie jest zdolny do przyspieszenia wzrostów i wybicia w kierunku 1600 pkt. Znaczącym oporem jest także poziom październikowego lokalnego dołka, gdzie wzrosty zatrzymały się w czasie czterech ostatnich sesji. Niezdecydowaniu popytu winna jest głównie sytuacja na światowych parkietach, które nie wykazują na razie większej ochoty do zdecydowanego odbicia. Brak dziś ważniejszych danych makroekonomicznych. Na 13.30 planowane jest publiczne wystąpienie B.Bernanke.