Dzisiejszy dzień na rynkach akcji będzie specyficzny. Święto Dziękczynienia w USA wyłącza z gry amerykańskich inwestorów, co zwykle dla giełd w Europie oznacza spadek zmienności i niższe obroty.
Zanim jednak czołowe europejskie parkiety, a wraz z nimi GPW, tradycyjnie pogrążą się w marazmie, wcześniej powinny w sposób zdecydowany ruszyć do góry.
Takiej reakcji należy bowiem oczekiwać po środowej silnej zwyżce na Wall Street. Wzrost indeksu S&P500 o 3,5 proc., a Nasdaq Composite o 4,6 proc., pomimo opublikowanej wczoraj, całej grupy fatalnych raportów makroekonomicznych z USA, jak również pomimo dzisiejszego święta (co sprzyjało realizacji zysków), praktycznie stawia europejskich graczy pod murem. Zwłaszcza, że giełdy w Azji, zupełnie ignorując negatywny wpływ zamachów terrorystycznych w Bombaju, doświadczyły równie mocnych wzrostów co Wall Street.
Wzrosty w Paryżu, Londynie i Frankfurcie powinny dziś być silne również dlatego, że w dwóch pierwszych przypadkach, środowe sesje zakończył się spadkami, a w Niemczech bez rozstrzygnięcia. Dlatego odrabianie strat będzie dodatkowym motywem pchającym indeksy na północ.
Oczekiwane silne wzrosty w Zachodniej Europie, w sposób naturalny będą zachęcać do kupna akcji w Warszawie. Szczególnie, że wczorajsze zachowanie polskiego rynku akcji, nie tylko wskazuje na relatywną siłę GPW na tle innych rynków, ale pokazuje również, że podniesienie rynku o 3-4 proc. nie stanowi najmniejszego problemu.
Sytuacja techniczna na wykresach WIG i WIG20, po tym jak przed tygodniem oba indeksy odbiły się od październikowych dołków, co szło w parze z obroną silnych wsparć na Wall Street, jest dobra, a w krótkim terminie nawet doskonała.
Obecnie powrót do maksimów z początku miesiąca jest scenariuszem bazowym dla obu indeksów. Nie można natomiast wykluczać, że zarówno na wykresie WIG20, jak i WIG zostaną wyrysowane popytowe formacje podwójnego dna, co w sposób definitywny mogłoby kończyć bessę. Jednak to już chyba scenariusz na styczeń.