Po środowych wzrostach nie pozostało bowiem śladu i tym razem niepodzielnie panowała podaż, która zwłaszcza w drugiej części dnia dała pokaz siły. Pierwsza faza w wykonaniu głównych indeksów też nie wróżyła zresztą najlepiej, kiedy po mocnym spadku na początku próba odrabiania strat nie była zbyt mocna i po kilkudziesięciu minutach przeszła w konsolidację.
Kluczowym momentem okazały się dane z amerykańskiego rynku pracy, a zwłaszcza spadek miejsc pracy poza rolnictwem. Był to impuls dla mocnej wyprzedaży w Europie, a dodatkowym katalizatorem był fatalny początek sesji w USA. W końcówce notowań na naszym kontynencie atmosfera nieco się uspokoiła, ale zamknięcia wypadły na dziennych minimach bądź blisko nich.
WIG20 otworzył się na plusie, ale optymizm szybko zgasł przy niekorzystnych nastrojach na innych giełdach. W pobliżu wtorkowego zamknięcia na 1862 pkt. nastąpiło wyhamowanie, jednak reakcja popytu nie była mocna i odbicie przeszło w konsolidację. Na początku drugiej połowy sesji indeks ruszył do góry, ale zwyżka nie potrwała długo. Podaż przejęła inicjatywę, a po danych z zza oceanu i początku tamtejszych parkietów, u nas przecena znacznie przybrała na sile. Ostatecznie zakończyliśmy wyraźnym spadkiem i blisko minimów.
Wczorajsza przecena nie jest najlepszym prognostykiem na najbliższą przyszłość. Nie dość, że niepowodzeniem skończył się test ważnych oporów, jak choćby linia ostatnich spadków, ale też indeks wylądował w pobliżu ważnego oporu w okolicach 1840 pkt. Niepokojącym sygnałem jest również kolejny wzrost obrotów i po raz kolejny w ostatnim czasie towarzyszyło to właśnie zniżkom, a nie wzrostom.
W takich warunkach przeważająca ostatnio konsolidacja wydaje się mocno zagrożona. Dziś nie pracują rynki w USA i choć na początku notowań sytuację może ratować wyczekiwanie na dane z Europy, to brak najważniejszego drogowskazu może przynieść uspokojenie w trakcie dnia. Na początku nie da się jednak raczej uniknąć mocnego ataku na wsparcia.
ZOBACZ TAKŻE: