Wczoraj na rynkach światowych momentami robiło się bardzo gorąco szczególnie dla posiadaczy akcji. Indeksy mocno spadały testując swoje poprzednie średnioterminowe minima cenowe.
Tak było na rynku w USA gdzie notowania rozpoczęły się dość dynamicznym spadkiem a wartości głównych indeksów tego rynku dotarły do poziomów lutowego dna. W ten sposób uczestnicy tego rynku reagowali między innymi na pogorszenie nastrojów wokół sektora bankowego. Problemy finansowe w Hiszpanii regionalnych kas przypomniało że europejski sektor bankowy w niektórych krajach jest nadal w słabej kondycji finansowej.
Także echa potencjalnego konfliktu z Dalekiego Wschodu mogły mieć wpływ na negatywne nastroje uczestników rynku akcji. Na sesji wczorajszej indeksy w USA z ważnych poziomów minimów dziennych wykonały wzrost więc jest szansa na przynajmniej chwilowe zatrzymanie spadku. Nadal jednak oczekujemy odreagowania, a nie definitywnego końca spadku.
Podążanie za rynkami zachodnimi
Przy tak zdecydowanej presji strony podażowej na rynkach światowych uczestnikom naszego rynku trudno było wczoraj utrzymać optymizm z sesji poniedziałkowej. Na indeksie szerokiego rynku Wig strefa 40 tys. punktów okazała się nie do sforsowania w tym podejściu, co jeszcze bardziej wzmacnia jej podażowy charakter. Obecnie jesteśmy w okolicy poziomu poprzedniego lokalnego minimum cenowego i dzisiejsza sesja zdecyduje czy zostanie ono utrzymane.
Jeśli tak się nie stanie rynek będzie zmierzał w kierunku poziomu silnej strefy popytowej na 37 tys. punktów. Mamy tam poprzednie średnioterminowe minimum notowań z lutego tego roku. To ostatnia ważna linia obrony, która może powstrzymać średnioterminowy trend spadkowy. W tej okolicy cenowej oprócz wyżej wspomnianego minimum cenowego znajduje się także linia szyi rozległej wcześniej ukształtowanej odwróconej formacji głowy z ramionami. Spadek notowań poniżej byłby źle odebrany przez tę część kapitału która inwestuje technicznie.