Na warszawskiej giełdzie trwa osuwanie się indeksów. Barometr największych spółek WIG20 stracił na wartości 1,6 proc. i jest to o tyle zła wiadomość, że spadł definitywnie poniżej 3500 pkt.
Na popołudniowym zamknięciu dystans wyniósł już 50 pkt. W przypadku mniejszych spółek spadki były nieco mniejsze - mWIG stracił 1,1 proc., zaś sWIG - prawie 1,5 proc. W sumie więc nie ma się z czego cieszyć, przed spadkami uratowało się tylko 80 spółek na całym rynku.
Inna sprawa, że tym spadkom towarzyszyły bardzo niskie obroty, które na całym rynku nie przekroczyły nawet 1,1 mld zł. To obniża znaczenie spadków cen, sugerując, że stosunkowo niewielu inwestorów sprzedaje akcje. Być może jednak zbliżamy się do dna? Nasi gracze są i tak w lepszej sytuacji, niż np. węgierscy.
Tam główny indeks BUX tąpnął o grubo ponad 4 proc.
Może środek i druga część tygodnia będą bardziej udane dla inwestorów? W USA co prawda ogłoszono duży spadek cen domów, ale bywalcy parkietu spodziewali się jeszcze gorszych wyników. Reakcja indeksów była więc pozytywna - indeksy S&P, Dow Jones i Nasdaq zyskały po ogłoszeniu danych 0,7-1,2 proc.
Na krajowym podwórku inwestorzy będą w środę czekali na decyzję Rady Polityki Pieniężnej, która zapewne podwyższy stopy procentowe. Ewentualność obniżki stóp o ćwierć punktu procentowego gracze wliczyli już w ceny akcji, ale gdyby podwyżka wyniosła np. półpunktu procentowego, może to pogorszyć rokowania dla warszawskiej giełdy.
Wyższe stopy to większa możliwość zarabiania poza giełdą i inwestorzy mogą się tego obawiać.