Wtorkowa sesja na GPW może rozpocząć się od spadków. Byłaby to naturalna reakcja na lawinę niepokojących informacji z amerykańskich spółek (Apple, SanDisk, Texas Instruments i American Express), jaka pojawiła się po zakończeniu wczorajszej sesji na Wall Street.
Reakcja amerykańskich inwestorów na te informacje nie pozostawia wątpliwości. Indeks handlu posesyjnego spadł o prawie 2,5 proc., zapowiadając dziś przecenę w USA. Azjatyckie giełdy, które w większości zaliczyły w nocy tylko śladowe spadki, co prawda nie zareagowały na doniesienia z Wall Street, ale nie oznacza to jednak, że tą samą ścieżką podążą europejskiej parkiety, a wraz z nimi giełda w Warszawie.
Cofnięcie popytu na otwarciu dzisiejszej sesji wydaje się prawdopodobnym scenariuszem również dlatego, że w ciąg ostatnich 3 dni indeks WIG20 zyskał prawie 7 proc., a WIG prawie 6 proc. Spadające w tym czasie obroty nie pozostawiają wątpliwości, że na GPW mamy do czynienia tylko z silną korektą.
Dlatego też w sposób naturalny wyższe poziomy cenowe, mogą prowokować do pierwszej realizacji zysków. Zwłaszcza, że również wczorajsze zachowanie giełdy w Nowym Jorku też może prowokować korekcyjne zachowania.
Początkowe spadki nie powinny być jednak duże. Inwestorzy będą bowiem mieć w pamięci piątkową i wczorajszą sesję, gdy bardzo złe, ale jednak lepsze od prognoz wyniki Citigroup i Bank of America, zmieniały układ sił na rynku, prowadząc indeksy do góry.
Dlatego też z ewentualnymi decyzjami o silnej realizacji zysków inwestorzy mogą wstrzymywać się aż do czasu, gdy te nienajlepsze nastroje potwierdzi Caterpillar, Du Pont, Halliburton, Lockheed Martin i Wachovia, których to wyniki zostaną opublikowane po południu.
Dzisiejsze zachowanie rynku na tę poniedziałkową falę niekorzystnych informacji, pokaże prawdziwy obraz giełdy. Pozwoli bowiem stwierdzić, czy rozpoczęte w poprzednim tygodniu odbicie, będzie jedynie szybką korektą na wyprzedanym rynku, a jeszcze w wakacje trzeba liczyć się z nowymi dołkami na indeksach.
Czy może wręcz przeciwnie. Obecna korekta potrwa kilka tygodni, a lipcowe spadki wyznaczają kres bessy lub też poziom do niego zbliżony, co na jesieni mogłoby skutkować trwalszą poprawą koniunktury.