Na fali poprawy nastrojów na giełdach amerykańskich skorzystały również inne światowe parkiety Przez większość wczorajszej sesji w tym gronie była większość rynków europejskich.
Z przebiegu notowań większy potencjał byków jednak nie wynikał, bowiem po udanym początku indeksy osuwały się coraz niżej. Niepewność potęgowało wyczekiwanie na dane makro z USA i to właśnie one okazały się ciosem dla popytu wywołując mocniejszą wyprzedaż. Najważniejsze indeksy otworzyły się na sporych plusach, po czym ruszyły dalej do góry. Wzrosty nie przetrwały jednak długo i już po kilkudziesięciu minutach rynki zaczęły niwelować zyski. Nie była to wprawdzie mocna przecena lecz sukcesywne osuwanie, ale spadki przyniosły nowe dzienne minima. Po południu udało się zatrzymać zniżkę i doprowadzić do odbicia, jednak była to tylko korekta. Jeszcze przed publikacją danych znów zaczęły się spadki i jak się okazało była to słuszna reakcja, gdyż informacje z rynku nieruchomości i pracy w USA były gorsze od spodziewanych. To tylko przyspieszyło marsz na południe, a efektem były nowe minima. Początek sesji za Atlantykiem nie zmienił obrazu i większość europejskich indeksów kończyła dzień spadkami.
WIG20 też otworzył się na plusie, ale w przeciwieństwie do wskaźników zachodnich, praktycznie od samego początku zaczął słabnąć. Najpierw miał miejsce powrót poniżej oporu na 1690 pkt., a krótko potem nastąpiło przebicie poprzedniego zamknięcia. Zejście na minusy dodatkowo zwiększyło presję podaży, tym bardziej że na innych parkietach też zaczęły pogarszać się nastroje. Byki nie miały siły powstrzymać spadków, a podejmowane przez nie próby były jedynie niewielkimi korekcyjnymi odbiciami. Pod koniec pierwszej połowy notowań napłynęły informacje planowanym znacznym spadku zysku KGHM, które nie pozostawiły wątpliwości, że będzie bardzo ciężko o wyraźniejszą poprawę. Kolejna odsłona mocnych spadków miała miejsce po fatalnych danych z USA, a celem przeceny stał się ważne wsparcie w strefie 1599-1606 pkt. Po przebiciu byki pomimo słabości podjęły walkę i końcówka sesji przyniosła stabilizację przy tej barierze. O ostatecznym wyniku obrony zdecydował skok na
końcowym fixingu, dzięki któremu ograniczenie zostało utrzymane.
Optymizm na naszym parkiecie zniknął tak szybko jak się pojawił i ze środowych wzrostów nic prawie nie pozostało. Po raz kolejny utrzymane zostało wsparcie w strefie 1599-1606 pkt., ale w obliczu wielu przesłanek potwierdzających słabość byków, jest to zbyt słaby impuls, by liczyć wkrótce na nieco większą poprawę. Skuteczną zaporą dla popytu pozostaje przebita linia trendu wzrostowego, a więc ostatnie odbicie nadal można traktować jedynie jako ruch powrotny. Na razie widać więc pewne zawieszenie pomiędzy ograniczeniami, jednak większość argumentów ma za sobą podaż, a tym samym ryzyko kolejnych prób kontynuacji spadków jest duże. Odległość od wsparcia nie jest bowiem duża i choć dalszej obrony wykluczyć nie można, to jednak problemów z kolejnym atakiem też nie powinno być.