Dzisiejsza, przekraczająca 4 proc. przecena jest głównym źródłem zniżki indeksu Nikkei, notowanych na wyraźnych minusach kontraktów terminowych na główne amerykańskie indeksy oraz obserwowanych rano wyraźnych spadków cen ropy i miedzi. Sytuacja dla posiadaczy akcji jest o tyle niebezpieczna, że dziś brakuje potencjalnych czynników, które mogłyby odwrócić uwagę inwestorów od sytuacji na chińskiej giełdzie.
Takim czynnikiem nie będą dane o inflacji PPI i produkcji przemysłowej w Polsce, które Główny Urząd Statystyczny opublikuje o godzinie 14-tej. W lipcu prognozuje się wzrost cen produkcji sprzedanej o 3,9 proc. w relacji rocznej, przy jednoczesnym spadku o 3,2 proc. dynamiki produkcji. Raporty te tradycyjnie nie mają wpływu na zachowanie giełdowych graczy.
Sytuacja techniczna na wykresie indeksu WIG20, pomimo wtorkowego wzrostu o 1,16 proc. do 2054,26 pkt., w dalszym ciągu premiuje stronę podażową. Poniedziałkowe wybicie dołem z konsolidacji w przedziale 2061,92-2158,54 pkt., otworzyło drogę na południe. Kluczowe wsparcie, które tworzy linia poprowadzona po dołkach z lutego i lipca br., znajduje się obecnie na poziomie 1940 pkt. Po poniedziałkowej przecenie jego test jest prawdopodobny. Jednak już jego przełamanie nie. W dalszym ciągu nie ma bowiem wiarygodnych sygnałów, żeby ostatnie spadki traktować inaczej jak tylko korektę w średnioterminowym trendzie wzrostowym.
