Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tydzień słabszy dla rynków akcji

0
Podziel się:

Na rynku amerykańskim mamy do czynienia z arcyciekawą sytuacją. Od początku czerwca główny indeks giełdowy S&P500 praktycznie codziennie próbował przebić ważny z technicznego punktu widzenia poziom 944 punktów.

Na rynku amerykańskim mamy do czynienia z arcyciekawą sytuacją. Od początku czerwca główny indeks giełdowy S&P500 praktycznie codziennie próbował przebić ważny z technicznego punktu widzenia poziom 944 punktów.

Po dziesięciu nieudanych próbach inwestorzy wyraźnie się zmęczyli i w poniedziałek przystąpili do sprzedaży akcji. Specjalnego powodu do wyprzedaży nie było, gdyż napływające dane wiele w dotychczasowym obrazie sytuacji nie zmieniły. Produkcja przemysłowa w maju spadła w stosunku do kwietnia o jeden procent i aż 13,4 procent w stosunku do

zeszłego roku, czyli najwięcej od października 1946 roku. Ponadto wykorzystanie potencjału produkcyjnego spadło do najniższego poziomu od 1967 roku (68,3 proc.). Dane zdecydowanie nie napawają optymizmem, ale specjalnym zaskoczeniem nie były, gdyż każdy wie, że gospodarka jest w największej recesji od czasów drugiej wojny światowej. Byki znaleźć mogły wiele impulsów do wzrostów, które jeszcze niedawno bardzo dobrze się sprawdzały. Mowa w szczególności o rynku nieruchomości, gdzie dane o ilości rozpoczętych budów domów i zezwoleń na ich budowę były lepsze od oczekiwań. Ponadto czwartkowe informacje z rynku pracy mogły cieszyć. Pierwszy od wielu miesięcy i największy od czasów poprzedniej recesji spadek liczby osób kontynuujących pobieranie zasiłku był prawdziwym zaskoczeniem. Teraz jednak droga na północ jest zdecydowanie trudniejsza i wydaje się, że apetyt rynku na dobre dane wyraźnie wzrósł. Co ciekawe inwestorzy niespecjalnie przestraszyli się propozycji zmian regulacji rynków. Media piszą jak daleko
zmiany mają zajść, ale spokojne przyjęcie przez rynek może oznaczać, że mamy do czynienia z burzą w szklance wody. Wiele będzie się mówiło i pisało, ale realnych efektów podjętych działań możemy tak naprawdę nie zobaczyć. A to niedobrze, gdyż sprawny nadzór nad rynkiem w długim terminie mógłby zapobiec powstaniu równie dużego kryzysu z jakim mamy do czynienia obecnie.

Polska

Po udanym zakończeniu poprzedniego tygodnia przyszedł czas na korektę. Początek poniedziałkowej sesji dawał jeszcze iskrę nadziei, że byki powalczą o wyprowadzenie indeksów na plusy. Nadzieja jednak była ulotna. Bez wsparcia naszych sąsiadów szybko zeszliśmy poniżej poziomów otwarcia i taka sytuacja utrzymała się przez większość dnia. Kolejna próba wzrostu przyszła przed rozpoczęciem notowań w USA. Złe rozpoczęcie sesji za oceanem sprowadziło byki na ziemię, zwiększając na koniec spadek. Tego dnia zostały także opublikowane dane o inflacji CPI za maj 0,5 m/m, 3,6 r/r.

Kolejny dzień również nie wyglądał lepiej. Czerwony początek, przestój do południa, próba podejścia pod poziom otwarcia i odwrót po słabym początku sesji za oceanem. Tego dnia KGHM podał decyzję o zwiększeniu dywidendy do 11,68 zł na akcję. Resztę tygodnia określić można krótko - korekty ciąg dalszy z lekkim wyhamowaniem w czwartek. Początek wyglądał znajomo - próba wzrostów i równie szybki atak niedźwiedzi. Wsparcie dla byków zza oceanu tym razem przyszło, co pomogło zakończyć sesję kosmetycznym wzrostem na indeksie dużych spółek. Co ważne - obroniono istotne wsparcie w okolicach 1900 pkt. na WIG20. Poznaliśmy również dane makro za maj: zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadło o 1,7% r/r, dynamika przeciętnego wynagrodzenia wyniosła 3,8% r/r (gorzej od prognoz), inflacja PPI -0.6% m/m, 3.7% r/r oraz produkcja przemysłowa -1.8% m/m, -5.2% r/r. Obronienie wsparcia na
1900 i wzrosty na koniec tygodnia w dniu wygasania kontraktów terminowych napawają optymizmem i dają nadzieję na kontynuację wzrostów. Nietrudno zauważyć jednak, że impet słabnie i wydarzenia na rynkach będą uzależnione od danych makro przychodzących ze światowych gospodarek.

Europa Zachodnia

To był spadkowy tydzień na rynkach Starego Kontynentu, kończący się wygasaniem kontraktów terminowych i opcji na zachodnioeuropejskie indeksy. W ujęciu tygodniowym główne parkiety Eurolandu zgodnie wylądowały na minusach.

Już od początku tygodnia inwestorzy wyrażali zdecydowanie chęć do - przynajmniej krótkookresowej - realizacji zysków po wzrostach z ostatnich miesięcy. Niemieckiemu parkietowi nie pomógł nawet rosnący drugi miesiąc z rzędu i wyraźnie lepszy od prognoz czerwcowy odczyt indeksu instytutu ZEW (na poziomie 44,8 pkt.), najlepszy od dwóch lat. Niewiele odbiegające od oczekiwań dane napłynęły natomiast z gospodarki brytyjskiej, zarówno w kwestii majowej inflacji (2,2 proc. w ujęciu rocznym wobec prognozy 2 proc.), jak i kwietniowej stopy bezrobocia (7,2 proc. - prognoza 7,3 proc.).

Ciekawe wiadomości łączące świat sportu i finansów napłynęły z Madrytu. Otóż światło dzienne ujrzała wieść, iż dwa czołowe hiszpańskie banki, pod zastaw praw do przyszłych przychodów z transmisji telewizyjnych udzieliły madryckiemu Realowi kredytu w wysokości 150 mln euro na zakup dwóch znanych wszystkim piłkarskich gwiazd. Spotkało się to z ostrą reakcją hiszpańskiej minister finansów, która wyraziła ubolewanie, iż hiszpańskie instytucje finansowe nie wykazują się niestety podobną elastycznością w stosunku do małych i średnich przedsiębiorstw, a to na pewno nie pomaga ożywić targanej recesją hiszpańskiej gospodarki.

Inwestorzy kończą ten tydzień nie zapominając o ,,dniu trzech wiedźm", a więc wygasających instrumentach pochodnych na większość światowych indeksów. Po weekendzie przekonamy się, czy spadki z tego tygodnia były tylko lekką realizacją zysków, czy też zapowiedzią poważniejszej korekty.

Europejskie Rynki Wschodzące

Miniony tydzień na giełdach europejskich rynków wschodzących przyniósł spadki. Większość komentatorów nazywa je korektą ostatnich wzrostów, z czasem pojawią się tacy, którzy obecne spadki określą końcem korekty. Na zasadnicze pytanie czy ostatnie wzrosty to początek nowego trendu, czy tylko odreagowanie wcześniejszej panicznej wyprzedaży nie otrzymamy odpowiedzi w najbliższym czasie. Biorąc pod uwagę ryzyka oraz możliwe szanse, wydaje się, że kierując się zasadą ostrożności należy przyjąć, że dynamiczna wiosenna zwyżka cen akcji była odreagowaniem wcześniejszych spadków, czyli korektą. Wydaje się, że niezbędnym składnikiem do realizacji scenariusza nowej hossy jest światowy zrównoważony wzrost gospodarczy, a do takiej sytuacji jest jeszcze daleko. Na rynku pojawia się sporo analiz i wycen, które ukazują jak trudno zdefiniować obecną sytuację. Mistrzostwem świata była rekomendacja "sprzedaj" z końcówki 2008 roku wydana przez jedno z renomowanych bankowych biur maklerskich dla znaczącej spółki z WIG20 z komentarzem, że inwestycja w to aktywo jest delikatnie mówiąc niewskazana. Sugestia ta została potwierdzana w kolejnych raportach. Pod koniec maja analitycy tegoż domu maklerskiego postanowili zmienić swoje wcześniejsze zalecenie ze sprzedaj na kupuj i podnieśli cenę docelową o prawie 400%! Takie kwiatki ukazują jak skrajne oceny może przyjmować ta sama instytucja finansowa w ciągu okresu kilku miesięcy, a co dopiero przysłowiowy Kowalski. Emocje nadal odgrywają najbardziej istotną rolę na rynku. Gdy przyjdzie czas uspokojenia i chłodnej analizy to może oznaczać początek nowego trendu.

Japonia, Chiny, Indie

Indeks NIKKEI225 w ślad za światowymi indeksami stracił na wartości w mijającym tygodniu 3,5%. Była to, w ciągu trzech ostatnich miesięcy, największa tygodniowa korekta wzrostów. Z powodu braku kolejnych dowodów na trwałą poprawę w japońskiej gospodarce i biorąc pod uwagę skalę ostatnich wzrostów indeksów wielu inwestorów najprawdopodobniej postanowiło zrealizować zyski. Świadczy o tym fakt, że przecena dotknęła wielu największych sektorów japońskiej gospodarki, jak na przykład sektora technologicznego, finansów oraz producentów aut.

Chińskie indeksy giełdowe zachowały się w minionym tygodniu dosyć niestandardowo. Najbardziej zaskoczył indeks Shanghai Composite, który inaczej niż większość światowych indeksów urósł w tym tygodniu i to aż o 5%. Indeks Hang Seng natomiast spadł o 4,2%. Tak duża różnica w zachowaniu indeksów ma zapewne związek z tym, że większość międzynarodowych inwestorów instytucjonalnych inwestuje na giełdzie w Hong Kongu, a giełda w Shanghaju to rynek zdominowany przez krajowych, często prywatnych inwestorów.

Indeks trzydziestu największych spółek na giełdzie w Bombaju BSE30 również stracił na wartości 4,7%. Indyjska giełda to rynek który zyskał najwięcej w mijającym kwartale (od marca do czerwca) spośród indeksów azjatyckich, więc realizacja zysków może przebiegać tutaj trochę bardziej gwałtownie niż na wcześniej wspominanych rynkach.

Surowce

Notowania ropy Crude ustabilizowały się na poziomie 70-72,5 dol. za baryłkę. W piątek po południu na giełdzie w Nowym Jorku płacono 72,5 dol./bbl co oznacza nieznaczny 1% wzrost ceny w ujęciu tygodniowym. Największej zwyżki surowiec doświadczył w piątek kiedy to na rynek napłynęły wiadomości z Delty Nigru. W Nigerii znów jest niespokojnie, a oddziały partyzantów po raz kolejny zakłóciły wydobycie ropy, tym razem wysadzając rurociąg należący do firmy Agip. Ten tydzień przyniósł również osłabienie się dolara, co miało swoje odzwierciedlenie we wzroście notowań ,,czarnego złota". Obecnie ceny podeszły do ważnego oporu i właściwie na nim zatrzymały się. Wydaje się, że przyszły tydzień powinien przynieść ze sobą większą korektę ostatnich wzrostów, gdyż praktycznie ceny rosną od połowy lutego bez żadnych makroekonomicznych przesłanek. W tej chwili gra się odbywa pod dyktando oczekiwań rychłego wyjścia z recesji gospodarki światowej, a co za tym idzie odbudowania popytu na surowiec.

Na rynku miedzi mamy za sobą tydzień spadku cen. W porównaniu tydzień do tygodnia cena spadła o 3%. Na giełdzie w Londynie za tonę metalu trzeba zapłacić 5000 dolarów. Wydaje się, że strona chińska powoli przestała importować, gdyż obecna cena powoduje opłacalność wydobycia miedzi z jej macierzystych zasobów naturalnych. Zapasy w Szanghaju również są na wysokim poziomie, nie notowanym od sierpnia 2007 roku, co świadczyłoby, iż potencjał siły popytu Chin powoli się wyczerpuje, przynajmniej w danym momencie rynkowym. Wiele wskazuje na to, iż przyszły tydzień przyniesie kolejną przecenę na tym rynku.

Mijający tydzień na rynku złota nie przyniósł żadnych rozstrzygnięć co do kierunku zachowania się cen w niedalekiej przyszłości. Cena nadal oscyluje wokół 935 dolarów za uncję, co oznacza poziom zbliżony do zamknięcia z poprzedniego tygodnia. Ceny reagowały głównie pod wpływem słabnącego dolara, jednak jego wpływ był ograniczony. Po trwającej od początku miesiąca korekcie cen można się spodziewać, iż cena żółtego kruszcu ponownie zagości w wyższych rejonach cenowych.

Waluty

Tydzień rozpoczął się silnym umocnieniem dolara względem euro. Notowania tej pary przebiły dołki z 8 czerwca (1,3804) ale zabrakło siły na kontynuację ruchu. Kolejne trzy dni to systematyczne odrabianie strat. W czwartek rynek powrócił do poziomu poniedziałkowego otwarcia i na tym zakończył wzrost. W piątek o godzinie 14:00 kurs EUR/USD wynosił 1,3926. Najbliższe wsparcie to minimum z tego tygodnia na poziomie 1,3748, a opór to 1,40. Trend wzrostowy póki co jest utrzymany. Polski złoty w poniedziałek odnotował sporą stratę w stosunku do głównych walut. A po dwóch dniach względnego uspokojenia kolejny atak na rodzimą walutę nastąpił w czwartek. Tu przy lokalnych szczytach z ostatnich tygodni włączyła się obrona i złoty odrobił część strat. Jeśli nastąpi kolejna próba przebicia tych lokalnych maksimów i zakończy się ona powodzeniem, można się spodziewać kolejnej fali deprecjacji złotego. W
piątek o godzinie 14:00 kursy CHF/PLN, EUR/PLN i USD/PLN wynosiły odpowiednio 2,9881, 4,5139 i 3,2410.

_ Raport przygotował zespół Doradców Finansowych Xelion w składzie: _

_ Łukasz Bugaj, Zofia Kamińska, Michał Kurpiel, Jacek Maleszewski, Paweł Pilzak, Adam Piotrowski, Tomasz Ray- Ciemięga, Piotr Trzeciak, Kamila Urbańska-Pałac. _

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)