Środowa sesja zmieniła krótkoterminowy obraz indeksu największych spółek.
W pierwszej części sesji doszło do przełamania najbliższego wsparcia zlokalizowanego na poziomie 2525 punktów, dodatkowo wydarzeniu temu towarzyszył lekki wzrost obrotów świadczący o zaktywizowaniu się większej liczby sprzedających. Krótkoterminowe nadzieje byków zostały w ten sposób zdecydowanie rozwiane.
Wśród walorów wchodzących w skład WIG20 sesję nad kreską zakończyły jedynie mało skorelowane z indeksem akcje KGHM oraz Cersanitu. Zdecydowanie najgorzej notowania zakończyły walory Polimeksu - ich wartość spadła o 4,3%. Przecena największych spółek nie przełożyła się na wyraźniejsze pogorszenie nastrojów na szerokim rynku. Choć większość spółek straciła na wartości, to ich przewaga w statystyce sesji nie była znacząca, a sWIG80 nawet zakończył dzień minimalnym wzrostem wartości.
Po tak słabej sesji trudno oczekiwać, żeby nagle na warszawski parkiet powróciły byki. Popyt jest słaby i prawdopodobnie powyżej lipcowego dołka zlokalizowanego w okolicy 2400 punktów nikt nie będzie starał się walczyć o nasz rynek. Przy wspomnianym lokalnym minimum trwającej od roku fali spadkowej będzie można już liczyć na walkę o większą formację podwójnego dna i to dla potencjalnych kupujących będzie prawdopodobnie o wiele ciekawszą perspektywą. W obecnej sytuacji nagły atak popytu byłby sporą niespodzianką.
W mojej ocenie znajdujemy się w krótkoterminowym trendzie spadkowym, a po wczorajszej sesji jego poziomem docelowym jest lipcowe minimum. Po drodze pierwszym poziomem, z którego może dojść do korekcyjnego odbicia jest pułap ok. 2470 punktów, natomiast najbliższymi oporami są poziomy 2525 oraz 2606 punktów.