Prezes NBP chce mocno zwiększyć rezerwy złota. Duża część sztab może zniknąć z Londynu
NBP w ostatnich latach mocno "inwestuje" w złoto. Rezerwy kruszcu się podwoiły, a prezes zapowiada, że jeszcze chce je "bardzo, bardzo powiększyć". Zastanawia się też nad wywiezieniem z Londynu nawet kilkudziesięciu ton.
Kadencja prezesa Adama Glapińskiego będzie zapamiętana m.in. z perspektywy bardzo dużych zakupów złota, jakich dokonał NBP. Do 2018 roku rezerwy Polski w kruszcu były na poziomie nieco ponad 100 ton. Teraz sięgają już prawie 230 ton i na tym nie koniec.
- Mamy już duży zasób złota i chcielibyśmy go w najbliższych latach bardzo, bardzo powiększyć - przyznał na antenie Programu 1 Polskiego Radia Adam Glapiński.
To także pod jego rządami duże ilości złota trafiły do skarbca w kraju. Wcześniej praktycznie cały zasób był składowany w Londynie.
Najwyższa inflacja od 20 lat. Niepokoi wzrost ceny żywności. „Jeśli to się nie zatrzyma, to może być kiepsko”
- Rezerwy złota trzymamy teraz przede wszystkim w Polsce. Część w Warszawie. Jesteśmy zobowiązani do tego, żeby trzymać złoto bezpiecznie - podkreśla Glapiński. Dodaje, że mniej więcej 100 ton złota jest w Londynie, dlatego że tam najwygodniej dokonuje się operacji księgowych.
- Część złota pożyczamy, choć fizycznie pozostaje ono w skarbcu. Staramy się coś na tym złocie zarobić. Szczerze mówiąc ten zarobek jest coraz mniejszy. Jest niewielki na skalę NBP, ale zarabiamy dziesiątki milionów złotych - przyznał.
Podczas wywiadu poddał pod wątpliwość to, czy całe 100 ton złota powinno leżeć w Banku Anglii. Wskazał, że rozważana jest ta kwestia.
- Osobiście mam zamiar przedstawić zarządowi NBP propozycję, żeby trzymać w Londynie około 50 ton złota. To powinno wystarczyć - zapowiedział Glapiński.
Czy to oznacza, że kilkadziesiąt ton złota przyjedzie do Polski? Niekoniecznie. Prezes NBP nie wyklucza np. przeniesienia części rezerw z Wielkiej Brytanii do USA. Zapewnił jednocześnie, że niezależnie od tych technicznych szczegółów, polskie złoto będzie bezpieczne.