Na świecie wciąż utrzymują się wysokie ceny ropy. Aktualnie jest ona najdroższa od sierpnia 2006 roku. W czwartek o godzinie 12:55 za baryłkę ropy Brent trzeba było zapłacić 73,92 dol., czyli o 1,5 proc. więcej niż w środę.
Wzrost ten sprowokowały informacje o porwaniu z platformy wiertniczej w Nigerii 5 pracowników firmy Royal Dutch Schell oraz oczekiwanie na publikowane dziś tygodniowe dane o zapasach paliw w USA, jak również osłabienie dolara na świecie.
Niepokój związany z sytuacją w Nigerii, która jest największym w Afryce i ósmym na świecie producentem ropy naftowej już od dłuższego czasu stanowi stały element cen. Rynki finansowe wkalkulowują ryzyko zakłócenia dostaw z tego kraju, w następstwie porwań pracowników zagranicznych koncernów paliwowych i ataków rebeliantów na instalacje naftowe.
Z uwagi na istniejącą ujemną korelację pomiędzy dolarem a ropą, obserwowane dziś osłabienie amerykańskiej waluty również dodaje swoje 5 groszy do wzrostu cen. Jednak to nie od zachowania dolara zależeć będzie, czy zwyżka cen ropy utrzyma się dziś do końca dnia. Zdecydują o tym, publikowane o godzinie 16:30 tygodniowe dane o zapasach paliw w USA.
Rynkowe szacunki zakładają spadek zapasów ropy o 300 tys. baryłek, przy oczekiwanym wzroście zapasów benzyny w takim samym wymiarze.
Analiza techniczna wskazuje na duże prawdopodobieństwo wzrostów cen ropy na świecie w kolejnych tygodniach. W przypadku ropy Brent celem jest zeszłoroczny szczyt z 7 sierpnia, jaki na wykresie dziennym wyznacza poziom 78,42 dol.
Szanse na taką zwyżkę zmniejszą się, gdy ceny spadną poniżej poziomu 70,20 dol., który wyznaczają dołki z 21 i 26 czerwca br. Jednak dopiero przełamanie średnioterminowego wsparcia na 64,57 dol., czyli dołka z 7 maja br., stanowić będzie silny sygnał sprzedaży.