Piotr S. prezes FV od 2013 r. do połowy 2018 r. i jej były największy akcjonariusz, przedstawiał spółkę jako dostawcę technologii sztucznej inteligencji do pozyskiwania przez małe i średnie firmy zleceń z internetu.
Czytaj także: Afera w resorcie środowiska. Urzędnik oskarżony
S. przekonywał potencjalnych inwestorów, że rozgryzł sposób działania Google’a, dzięki czemu Fachowcy.pl mieli zrewolucjonizować rodzimy rynek reklamy w sieci. Spółka miała docelowo zarabiać na czysto nawet 100 mln zł rocznie i mieć wartość kilku miliardów złotych. Rzeczywistość okazała się brutalna.
W praktyce znaczna część papierów nie została nigdy dopuszczona do obrotu ze względu na zastrzeżenia Giełdy Papierów Wartościowych. Dotyczyły one m.in. wyceny wnoszonych do FV aktywów, głównie w postaci udziałów - podaje "Puls Biznesu".
Spółka szybko popadła w kłopoty i już w lutym 2018 r. sąd wszczął wobec niej postępowanie restrukturyzacyjne. "PB" ustalił, że firma "uzdrawiała" się tak, że jej długi systematycznie rosły.
Skończyło się na 15 mln zł długów (tylko ZUS i fiskusowi była winna po ponad 2 mln zł), miała też chwile chwały. Wtedy FV wyemitowało obligacje o wartości 3,68 mln zł, z którymi wiążą się cztery zarzuty przedstawione Piotrowi S. przez prokuraturę. .
Co ciekawe, parę tygodni temu ruszył proces w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej, która za pomocą fikcyjnych faktur miała wyprowadzić z upadłego Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury (PNI) aż 39 mln zł. W gangu udział miał grać m.in. Piotr S.